Kategorie
Piosenki z przekazem

Masters – poszukaj szczęścia.

Witajcie
dziś zdecydowana odmiana jeżeli chodzi o tekst kolejnej piosenki z przekazem, bo właśnie takie piosenki
staram się tu zamieszczać, a mianowicie utwór gatunkowo należy do discopolo. Wiem, że wiele osób nielubi
tego gatunku, lecz moim zdaniem warto spojrzeć choć na tą piosenkę, a przynajmniej na jej tekst, który
prezentuję poniżej.
Dodam jeszczę, że osobiście zgadzam się z tym tekstem, którego interpretacja jest prosta i pozostawiam
ją każdemu z osobna. Jutro pewnie zamieszczę również plik mp3 w plikach udostępnionych. Bąć co bąć miłej
lektóry.

1.
W pierwszym rozstaniu, gdy płynie łza
W Twojej muzyce, która w duszy gra.
W dobrym działaniu z wynikiem złym
W rannej herbacie z byle kim.

W bieli sukni, czerni nut, smaku wina, twarzy cud
Ciepłym deszczu z białych chmur.
W starym bucie, wróżbie z kart, smutku nocy, blasku dnia
Tam się znaleźć szczęście da.

Ref:
Poszukaj szczęścia, czemu stale myślisz, że
Ono nie spotyka Cię.
Poszukaj szczęścia, każda chwila daje to,
Co nieliczni szczęściem zwą.

2.
W wyścigu z czasem, choć wygra on
Wspólnym spacerze o świcie tylko z Nią.
W tej wiadomości, co zwala z nóg
Kiedyś przyjaciel, dzisiaj wróg.

W pustce szafy, pięknie gór, ciepłej barwie pawich piór
W ciszy plaży, dźwięku fal.
Zapomnianym każdym śnie, gdy kominek grzeje Cię
Wszędzie swoje szczęście masz.

Ref:
Poszukaj szczęścia, czemu stale myślisz, że
Ono nie spotyka Cię.
Poszukaj szczęścia, każda chwila daje to,
Co nieliczni szczęściem zwą. x2

Ref:
Poszukaj szczęścia, czemu stale myślisz, że
Ono nie spotyka Cię.
Poszukaj szczęścia, każda chwila daje to,
Co nieliczni szczęściem zwą. x3

Kategorie
Piosenki z przekazem

Edyta Bartosiewicz – Skłamałam

Witajcie późno wieczorową porą 🙂
dziś jeszczę tekst piosenki Edyty Bartosiewicz pod tytułem – "Skłamałam".
Mnie osobiście tekst się podoba, jego końcówka jest dość pouczająca, choć całość wydaje mi się kompozycją
otwartą. W tej kwestii jednak mogę się mylić, jeżeli tak jest, to poprawcie mnie. 🙂
Niniejszy utwór do odsłuchania w moich plikach udostępnionych dla zainteresowanych. Na marginesie dodam
jeszczę, że dobrzę się go śpiewa, no może nie licząc końcówki. Taka jest moja opinia. Zapraszam do odsłuchania utworu.
OK, ode mnie tyle, tekst po niżej.

Skłamałam, skłamałam
z palca wyssałam.
Skłamałam ot tak całkiem niewinnie,
byś chwilę był mój, byś tylko był przy mnie.

Nie dowiesz, nie dowiesz nigdy się,
co prawdą, co prawdą a co kłamstwem jest.

I nim cokolwiek teraz ci powiem,
najpewniej znów zmyśliłam to sobie.

Bezczelnie znów kręcę
Skruszona nie jestem

O nie w ogóle nie czuję się winna
Nie byłabym sobą gdy byłabym inna
Nie byłabym sobą
Nie była bym?

Nie dowiesz nie dowiesz nigdy się
Co prawdą, co prawdą a co kłamstwem jest
Już sama w swych kłamstwach gubię się

Nie liczę się z nikim
Niczego nie wstydzę

Kłamstw kto kłamstw raz nauczony jest
Kłamstwem kłamstwem ma skażoną krew
Na kłamstwie swoje życie budować chce

Skłamałam, skłamałam

Kategorie
To był tylko sen.

Eragon i eldunari.

Witajcie.
Kiedyś, a konkretnie w marcu 2013 roku miałam sen jakoś po przeczytaniu książki "Eragon" właśnie na jej podstawie.
Eragon był w jakiejś jaskini. Ściany i sklepienie tej jaskini miały niebiesko-granatową barwę. Na podłodze leżało dwanaście eldunari (serca smoków). Po lewej stronie, prawie pod sklepieniem, była mniejsza jaskinia, w której nagle pojawił się złoty smok. Nie był to Glaedr. Kiedy sfrunął do Eragona sięgał mu do klatki piersiowej. Po chwili eragon z pomocą smoka wszedł do tej mniejszej jaskini i tam też zobaczył kolejne sześć eldunari. Wyszedł z jaskini. Chciał znaleźć Arye, aby jej powiedzieć o znalezieniu eldunari. Wtedy, kiedy ją znalazł, to sytuacja się trochę zmieniła. Ja stałam się Eragonem, to znaczy widziałam Arye, stojącą przede mną. Kiedy ja, czyli Eragon, powiedziałam jej o tych eldunari, ona mi nie wierzyła, ale w końcu udało mi się ją przekonać i w chwili, w której chciałam ją zaprowadzić do tych serc smoków w jaskini, to się obudziłam.
To był chyba najlepszy z moich snów, a na pewno jeden z przyjemniejszych.
Pozdrawiam

Kategorie
To był tylko sen.

Zwodniczy dźwięk.

Witajcie
tutaj będę was raczyła opisami moich snów. Kiedyś już kilka opisywałam w tamtym roku i zamierzam je też tu opisać, więc nie zdziwcie się, kiedy zobaczycie coś, co już czytaliście wcześniej.
Sen, który chcę tu opisać jako pierwszy, przyśnił mi się z poniedziałku (31.08) na wtorek (01.09.2015). Ostrzegam, nie jest zbyt przyjemny.
Więc tak. Byłam na jakimś placu. Po prawej stronie i przede mną była trawa, a ja stałam na betonowych płytkach. Przede mną był rozbity samolot. Wiedziałam, że ten się rozbije w tej okolicy. Rozejrzałam się i po lewej stronie zobaczyłam jakąś halę. Naglę usłyszałam płacz dziecka. Chciałam sprawdzić, co się dzieje, więc poszłam do tej hali, bo to właśnie z tam tond słyszałam ten płacz. Okazało się, że w środku był basen, tyle, że ten nie był przedzielony tak jak te klasyczne do pływania. Wsiadłam do trochę podłużnej i wąskiej łódki, która z tyłu miała coś jakby silniczek i odpaliłam ją. Jako, że byłam w hali, płacz dziecka był jakby z lekkim pogłosem. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię. Dopłynęłam do jednego z brzegów i włożyłam rękę do wody. Chwyciłam coś i lekko uniosłam, odwracając do światła. Trzymałam główkę dziecka.
Po chwili znalazłam również rączkę i nóżkę tego dziecka, które było rozczłonkowane. Opłynęłam cały zbiornik, ale niczego więcej nie znalazłam. Podpłynęłam do brzegu i wysiadłam na śliską pochylnie, zrobiłam kilka
kroków do przodu i się poślizgnęłam. Wpadłam do wody, która sięgała mi po szyję. Spróbowałam znów wyjść, ale ponownie się poślizgnęłam i znów wpadłam do wody. Tym razem sięgała mi do połowy piersi. Przez cały
czas słyszałam ten płacz. Ilekroć próbowałam się wydostać, znów się ślizgałam po pochylni i wpadałam do wody. W końcu jakiś chłopak mi pomógł i wybiegłam z tej hali, przestając słyszeć ten przerażający dla mnie płacz. Dodam, że woda nie była od krwi, była szarawa, ale bez ani kropelki czerwonej cieczy.

Później, wieczorem, pamiętam, że czułam przerażenie jak pomyślałam o tym, co widziałam w tym zbiorniku.
Brrr. Nigdy więcej.

kończąc ten wpis, chcę wam już tylko powiedzieć, że następne sny nie będą tak przerażające, a przynajmniej z tych, które już mi się wcześniej przyśniły.
pozdrawiam

Kategorie
udostępnione pliki

Awatar 04 – kto może mi to dać – Kasia Kowalska.

Wiem, że na tym blogu może być już sporo materiału od tej artystki, jak komuś to przeszkadza, to może
nie czytać.
Utwór Kasi Kowalskiej kto może mi to dać pochodzi z debiutanckiej płyty zatytułowanej Gemini (z łaciny
– bliźnięta)
wydanej w 1994 roku.
Ten awatar, a więc i wpis są uzupełnieniem mojego dzisiejszego statusu.
Tekst kto może mi to dać prezentuję po niżej.

Za słaby, by można go odczuć
A rośnie w siłę, zabija spokój
I boje się, on zabiera wszystko mi
Wszystko, czym mogłam żyć

Tak dawny, a tkwi gdzieś we mnie
Dławi oddech, przenika moje wnętrze
Ból jest dzisiaj mym kochankiem

Bo to on może zniszczyć wszystko
Lub wybaczyć
On niebem jest, on jest piekłem
Dlatego daję, by zabrać dużo więcej
Oto gra, której posmak czuję ja, nigdy ty

Kto mnie podtrzyma, gdy zabraknie sił?

Kto poda rękę w zamian nie chcąc nic?

Kto powie mi gdzie mam iść dalej?

Kto może mi to dać?

Kto dotknie mnie choć chwilę?

Kto może mi to dać

Kategorie
statusy i sygnatury - z kąd pomysł?

Status – 26.07.2017

Szczęśliwy ten, kto nie czuję smutku, albo przez smutek już przeszedł, bo człowiek trwający w bólu nie
czuję szczęścia, a nawet jeśli, to ból je skutecznie zagłuszy.

Witajcie
tych słów autorką jestem ja sama.
Jest to efekt moich przemyśleń, jakie nawiedziły mnie dzisiejszej, nieprzespanej nocy i które dzisiaj
jeszczę zostały dopracowane.
Nieprzespana noc i padający od rana deszcz nie mają na mnie dobrego wpływu. Znów nie czuję się najlepiej.
Smutek, irytacja, gniew, przygnębienie, ogulna melancholia…
Słowa w moim statusie trafnie teraz mnie opisują, a wzłaszcza jego druga część.

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Kula się toczy, czyli kilka słów o bowlingu.

O czym mam zamiar tu pisać?

Witajcie
stworzyłam nową kategorię, bo uznałam, że w najbliższym czasię poinformuję was trochę o obecności sportu
w moim życiu. OK, wiecie, że jest obecny, tak, ale postanowiłam przybliżyć wam tutaj kwestię bowlingu i kręgli klasycznych, tak, to się dzieli.
Bowling i kręgle klasyczne to dwie różne sprawy, ale o tym w swoim czasie.
Co będzię się pojawiało w tej kategorii?
Jak wskazuję jej nazwa i jak mówiłam na początku, informować was tutaj będę o minionych zawodach i moich
osiągnięciach, mam również zamiar przybliżyć wam bowling od strony technicznej i rozróżnić bowling od
wspomnianych już kręgli klasycznych, co planuję zrobić do
końca wakacji.
Dość ambitnie, wiem, wiem, ale jak zrealizuję choć część tych załorzeń to będzie dobrze. Stopniowo opiszę
tu wszystko, co narazie jest w fazie planów.
Trzymajcie kciuki, aby moje postanowienie w postaci wpisu, który ma pojawić się pod koniec tego tygodnia,
przestało być jedynie postanowieniem, a przybrało forme wpisu. Ja też będę za siebię trzymała kciuki. 🙂
OK, tyle tytułem wstępu do tej kategorii.

pozdrawiam
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Kula się toczy, czyli kilka słów o bowlingu.

Opole zdobyte, czyli coś o moim ostatnim osobistym sukcesie.

Witajcie po długiej przerwie
wybaczcie nie obecność, ale trochę się działo i średnio miałam czas, aby coś tu napisać. Z czasem zaktualizuję tego bloga o minione wydarzenia.
Dziś chyba dość krótko opowiem o minionym weekendzie i pobycie w Opolu.
W Piątek 21.07 z pięcioosobową ekipą wyruszyłam do Opola na "IV indywidualne zawody w bowlingu osób niewidomych i słabo widzących o puchar miasta Opole". Impreza może nie aż tak ważna, jak Np. puchar polski, który też mam za sobą i który opiszę tu w późniejszym czasie, lecz my byliśmy tam już czwarty raz, a ja drugi. Zawszę to okazja do sprawdzenia swoich umiejętności no i do spędzenia inaczej wolnego czasu w okresie wakacji, co nie? Nadmienię jeszcze, że te zawody odbyły się kilka dni po moim zakończeniu szkolenia w Zakopanym, co mam zamiar również tu przedstawić, więc była to
okazja aby sprawdzić nowe poznane taktyki gry.
co się okazało?
Potwierdziła się moja opinia o tym, że dobrze mi się gra w Opolu. rok temu rzuciłam tam 494 punkty, nie pamiętam jakie dało mi to miejsce, ale zadowoliło mnie, bo osiągnęłam swój cel, jakim było przebicie 420 punktów.
Ok, przechodzę do części właściwej, czyli minionego weekendu w mieście wojewudztwa opolskiego. 🙂
Mówiłam, że dobrze mi się gra w Opolu, co teraz się potwierdziło. Za cel postawiłam sobie przebicie 500 punktów, choć koleżanki, które grają dłurzej ode mnie przekonywały mnie, że nie warto tak myśleć, bo się na to "napalę", a potem się rozczaruję. Doradzały, abym podeszła do tego na spokojnie, bez takiego nastawienia, lecz ja i tak, z tyłu głowy miałam swój cel o przebiciu 500 punktów.
Podczas rozgrywki zastosowałam nowy sposób gry, którego nauczyłam się w Zakopanym. Zdziwiłam swojego asystenta, gdy dowiedział się jak teraz gram, ale zgodził się na takie rozwiązanie, mówiąc, że ja byłam na szkoleniu i on teraz będzie mi mówił, co mam do dobicia i nic więcej. Wiecie, co? Ku mojemu zdziwieniu naprawdę ograniczył się do mówienia mi pozostałych kręgli, a nie do komentowania każdego rzutu, jak robił to w ciągu roku szkolnego. Miła odmiana choć na chwilę. Dzięki temu, że mogłam lepiej się skupić osiągnęłam wynik przebijający moją życiówkę, która dotychczas wynosiła 580, teraz wyniosła 610 punktów. Przypomnę, że rok temu w tym samym miejscu rzuciłam 494. Duży progres. Dało mi to 2 miejsce. Moje pozostałe koleżanki zajęły 3 miejsce z wynikiem 509 i 1 z 660. Brakowało mi więc 51 punktów, aby przebić koleżankę i być na pierwszym miejscu. Śmieję się tak, że będę na pierwszym miejscu kiedy ona pójdzie na "emeryturę", lub zrezygnuję, bo do póki ona gra ja nie mam szans.
Drugie miejsce sprawiło, że do domu wróciłam z pościelą, dyplomem i puchar w postaci kręgla. Tak, kręgla, nie żartuję, to był prawdziwy kręgiel. Kiedy robili nam zdjęcie, ktoś z grających, owiedział głośno:
– Dziewczyny mają teraz kręgla, żeby wiedziały do czego rzucają!
Ta uwaga wywołała śmiech większości zebranych, w tym i mój.
Po dekoracji, Mój asystent powiedział mi, że udowodniłam dzisiaj, że nie bez powodu otrzymałam wicemistrzostwo polski, o którym też napiszę w jednym z kolejnych wpisów.
Z Opola wracałyśmy w Niedziele o 11.31… przepraszam, raczej o 12.40, bo pociąg miał 70 minut opóźnienia. Nie może być podróży bez przygód.
Okazało się jeszcze, że wagon, w którym mieliśmy jechać, tóż przed Opoem został odłączony, a w jego miejsce doczepiono wagon 20. Na dworcu w Gdyni byłam pięć minut przed 20, a nie o 19,15, jak to było w rozkładzie, choć brawa dla maszynisty, który zmniejszył opóźnienie z 60 do 40 minut.
No dobra, to teraz na najbliższych zawodach trzeba przebić wynik 610? Hehe.
Miłego wieczoru

Pozdrawiam
Magda

EltenLink