Witajcie.
Kiedyś, a konkretnie w marcu 2013 roku miałam sen jakoś po przeczytaniu książki "Eragon" właśnie na jej podstawie.
Eragon był w jakiejś jaskini. Ściany i sklepienie tej jaskini miały niebiesko-granatową barwę. Na podłodze leżało dwanaście eldunari (serca smoków). Po lewej stronie, prawie pod sklepieniem, była mniejsza jaskinia, w której nagle pojawił się złoty smok. Nie był to Glaedr. Kiedy sfrunął do Eragona sięgał mu do klatki piersiowej. Po chwili eragon z pomocą smoka wszedł do tej mniejszej jaskini i tam też zobaczył kolejne sześć eldunari. Wyszedł z jaskini. Chciał znaleźć Arye, aby jej powiedzieć o znalezieniu eldunari. Wtedy, kiedy ją znalazł, to sytuacja się trochę zmieniła. Ja stałam się Eragonem, to znaczy widziałam Arye, stojącą przede mną. Kiedy ja, czyli Eragon, powiedziałam jej o tych eldunari, ona mi nie wierzyła, ale w końcu udało mi się ją przekonać i w chwili, w której chciałam ją zaprowadzić do tych serc smoków w jaskini, to się obudziłam.
To był chyba najlepszy z moich snów, a na pewno jeden z przyjemniejszych.
Pozdrawiam
Kategoria: To był tylko sen.
Zwodniczy dźwięk.
Witajcie
tutaj będę was raczyła opisami moich snów. Kiedyś już kilka opisywałam w tamtym roku i zamierzam je też tu opisać, więc nie zdziwcie się, kiedy zobaczycie coś, co już czytaliście wcześniej.
Sen, który chcę tu opisać jako pierwszy, przyśnił mi się z poniedziałku (31.08) na wtorek (01.09.2015). Ostrzegam, nie jest zbyt przyjemny.
Więc tak. Byłam na jakimś placu. Po prawej stronie i przede mną była trawa, a ja stałam na betonowych płytkach. Przede mną był rozbity samolot. Wiedziałam, że ten się rozbije w tej okolicy. Rozejrzałam się i po lewej stronie zobaczyłam jakąś halę. Naglę usłyszałam płacz dziecka. Chciałam sprawdzić, co się dzieje, więc poszłam do tej hali, bo to właśnie z tam tond słyszałam ten płacz. Okazało się, że w środku był basen, tyle, że ten nie był przedzielony tak jak te klasyczne do pływania. Wsiadłam do trochę podłużnej i wąskiej łódki, która z tyłu miała coś jakby silniczek i odpaliłam ją. Jako, że byłam w hali, płacz dziecka był jakby z lekkim pogłosem. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię. Dopłynęłam do jednego z brzegów i włożyłam rękę do wody. Chwyciłam coś i lekko uniosłam, odwracając do światła. Trzymałam główkę dziecka.
Po chwili znalazłam również rączkę i nóżkę tego dziecka, które było rozczłonkowane. Opłynęłam cały zbiornik, ale niczego więcej nie znalazłam. Podpłynęłam do brzegu i wysiadłam na śliską pochylnie, zrobiłam kilka
kroków do przodu i się poślizgnęłam. Wpadłam do wody, która sięgała mi po szyję. Spróbowałam znów wyjść, ale ponownie się poślizgnęłam i znów wpadłam do wody. Tym razem sięgała mi do połowy piersi. Przez cały
czas słyszałam ten płacz. Ilekroć próbowałam się wydostać, znów się ślizgałam po pochylni i wpadałam do wody. W końcu jakiś chłopak mi pomógł i wybiegłam z tej hali, przestając słyszeć ten przerażający dla mnie płacz. Dodam, że woda nie była od krwi, była szarawa, ale bez ani kropelki czerwonej cieczy.
Później, wieczorem, pamiętam, że czułam przerażenie jak pomyślałam o tym, co widziałam w tym zbiorniku.
Brrr. Nigdy więcej.
kończąc ten wpis, chcę wam już tylko powiedzieć, że następne sny nie będą tak przerażające, a przynajmniej z tych, które już mi się wcześniej przyśniły.
pozdrawiam