Możesz opierać się swojemu przeznaczeniu, lecz pamiętaj, przyjdzie taki dzień, w którym ono upomni się o ciebie i wtedy mimo wszelkich chęci nie uda ci się go uniknąć. Przed przeznaczeniem się nie ucieka, z nim się godzi.
Kolejny wymysł. Znów w moim statusie zdanie własne. Stworzone około 03.06.2018r. wynikiem pewnej refleksji. Zapewne umieszcze je w jakimś swoim dłuższym tekście, na którego potrzeby ono pierwotnie powstało, ale do tego jeszcze dużo czasu i zobaczymy, czy nie zmienie koncepcji, a ponieważ jego wydźwięk jest uniwersalny, postanowiłam się nim tutaj z wami podzielić. 🙂
Pozdrawiam serdecznie
19 odpowiedzi na “Status: 21.07.2018r.”
Ciekawe zdanie i skłaniające do przemyśleń. Dyskusję, która się tu nasówa, czyli rozważania nad tym, czy coś takiego, jak przeznaczenie istnieje, czy zatem światem kieruje determinizm, czy indetrminizm, jaki wpływ ma przyjęcie któregoś z tych dwóch stanowisk na pojęcie wolnej woli i co to wła ściwie jest ta wolna wola sobie daruję, bo wszystkich bym zanudził, ale to jeden z moich ulubionych tematów filozoficznych, który zresztą był mocno wałkowany na naszych studiach. Wogóle, ta myśl kojarzy mi się z Sapkowskim. On mógłby coś podobnego napisać, na przykład w Wiedźminie.
Tak myślałam, że to ty pierwszy zareaa ten wpis.
Hmm, rzeczywiście Sapkowski mógłby coś takiego napisać, dziękuję za ten komplement, bo poczytuje to jako komplement.
Co do treści filozoficznej, tak mjogłaby powstać ciekawa dyskusja na ten temat.
Mój światopogląd jest hmm… staroświecki, a napewno wywodzący się z czasów dawnych, bardzo danych, wręcz antycznych i to dosłownie, więc nie jest nowatorski. Otuż, uważam, że każdy człowiek ma w życiu swoje przeznaczenie, los, ktoóry powoli odkrywa, a który został dawno gdzieś zapisany i na który nie ma zbytnio wpływu.
No dobra. Sprowokowałaś mnie. Twoja wina. 😀
Przyznam, że prywatnie nie mam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy istnieje przeznaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że wolałbym, żeby go nie było. Po pierwsze dla tego, że jeśli założylibyśmy skrajny determinizm, musielibyśmy przyjąć, że bez względu na to, czy człowiek robi coś w życiu, czy jest bierny i tak spotka go to, co jest mu przeznaczone. To z kolei może być demotywujące. No bo w takim razie, po co robić cokolwiek. Przecież to nie ma sensu, jeśli i tak nic nie mogę zmienić. Oczywiście znajdą się tacy, co nawet w tej sytuacji będą działać, bo stwierdzą, że jak już żyją, to nie będą bezczynni, ale zdarzą się też tacy, na których podziała to depresyjnie, albo rozleniwiająco conajmniej. Oczywiście jest to pewne wyolbrzymienie, bo mało ludzi będzie się aż tak przejmować takimi akademickimi dyskusjami, ale pokazuje pewien problem teoretyczny. Dalej. Jeśli wszystko jest z góry zaplanowane, po co instytucje państwowe, słóżby porządkowe, służba zdrowia, wymiar sprawiedliwości. Jeśli i tak wszystko zmierza nieuchronnie do określonego punktu, nie ma sensu chociażby resocjalizacja przestępców, czy ich karanie. Przecież nimi kierował jakiś odgórny plan, więc za co mają odpowiadać. Pozostaje tylko funkcja izolacyjna, żeby niebezpiecznych osobników odciąć od reszty społeczeństwa, ale rozliczać ich nie ma z czego. No chyba, że działanie tych wszystkich instytucji też zostało uwzględnione w boskim, czy jakim tam, planie i każdy ich ruch też był ukartowany. Można by było napisać jeszcze dużo. Na przykład można by się zastanowić, czy indeterminizm pozostawia w takim razie miejsce na wolną wolę. Można powiedzieć, że też nie, bo jeśli wszystkim rządzi przypadek, też nie mamy nic do powiedzenia. Taka tragiczna sytułacja człowieka. No ale o tym pisałem u siebie na blogu. Nie będę się powtarzał. 😀
Owszem, działanie złoczyńców jest przewidziane, ale w tym działaniu/przeznaczeniu może też być uwzględniona cała kara, resocjalizacja, jak również wszystko to, co wydarzy się z nimi później. W tym określonym z góry planie zapisany jest wszystko od momentu narodzenia, aż do chmierci, a tego, co jest dalej, tzw. życie po śmierci poprostu nie ma. Człowiek umiera i tyle, a życie jego otoczenia toczy się dalej.
Te instytucje, skoro nie pełniłyby swojej funkcji, bo z tego jak rozumiem, według tej twojej myśli, byłyby niepotrzebne, to mogłyby powstać dla zzachowa pozorów, aby uspokoich tą dobrą część społeczeństwa.
Ciekawa koncepcja. I tak, wydaje mi się, że dobrze zrozumiałaś moją myśl. Z drugiej strony jest pytanie. Jeżeli nie ma życia po śmierci, boga i tak dalej, to przez kogo i gdzie jest zapisany nasz los. Tego też zapomniałem napisać, ale moim zdaniem właśnie ze względu na tą trudność determinizm zakłada pośrednio teizm.
I to jest właśnie ten niedopracowany mankament mojego światopoglądu, na który jakoś nie mogę znaleźć odpowiedzi. 🙂
Z tego, co kiedyś słyszałam, to jest takie przekonanie jak bodajże deizm, które zakłada, że istota Boga kiedyś była, faktycznie stworzyła świat, ale w pewnym momencie odeszła, nie ujawniając się i nie ingerując w ziemskie sprawy, a jej miejsce zastąpili bodaj aniołowie. Nie wiem, czy czegoś nie pomyliłam. To by mogłobyć uzupełnienie mojej teorii oraz odpowiedź na twoją wątpliwość. Może to istota Anioła Struża ma wgląd, jest twórcą naszego losu, wszystkiego tego co nam przeznaczył?
Ciekawe. To właśnie największy problem pytań filozoficznych. Najczęściej nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, w sposób niepozostawiający wątpliwości. Problem z aniołem byłby tutaj taki, że nadal zakładamy jakiś inny wymiar, w pewnym sensie życie po życiu. Zmieniamy tylko nazwę siły sprawczej. Zamiast boga podstawiamy anioła, ale problem pozostaje. Co do deizmu, zakłada on chyba, że bóg nadal istnieje. W końcu jako bóg jest wieczny, ale nie ingeruje w losy świata. Stworzył go i przestał się nim interesować. Przyznam, że interesująca mogłaby być twoja odmiana deizmu, że bóg kiedyś istniał, stworzył świat, a teraz już go nie ma. Ja zostawiłbym to w tej formie, nie zajmując jego miejsca aniołem. Wtedy wydaje mi się, że Twoja teoria mogłaby być spójna. Kiedyś była jakaś siła, w cudzysłowie nakręciła cały ziemski zegar, który od tej pory kręci się w zaplanowany sposób, a zegarmistrza już nie ma.
Może i tak. W jakim sensie zakładamy inny wymiar przy istnieniu Anioła Struża, bo nie bardzo to rozumiem. Aluzja z zegarem całkiem trafna i w sumie mi się podoba. :
Oto jest filozofia. Odpowiada na pytania rodząc kolejne, na które poszukuje odpowiedzi. Hehe.
Bóg ma plan na człowieka, ale realizacje opiera na zgodzie człowieka, na wolnej woli.
Hmm, może tak. Tak by to wyglądało w założeniach chrześcijaństwa, a jeżeli ktoś jest załużmy ateistą, jak ma wtedy sobie wyjaśnić świat?
Jeśli nie wieży, to na zasadzie nakrenconego zegara… hmm… tyle że ateista nie wieży wogule w Boga… hm… czyli tu nawet nie ma siły sprawczej. Chyba, że tą siłe nazwie inaczej. Tyle, że też odpada, bo nie wierzą w coś ponad. Tacy ludzie wiedzę całkowicie opierali by na nauce. A z zegarem pasuje do deizmu.
OK, ale ten zegar musi ktoś nakręcić, kto by to był? Istota Boga?, w którego ateista nie jest w stanie uwieżyć?
Z aniołami chodzi o to, że przynajmniej przy założeniu tomizmu, który o ile wiem jest oficjalną filozofią naszego kościoła, anioły funkcjonują w innym, czysto intelektualnym, niefizycznym, wiecznym wymiarze. Tam istnieją, jako czyste inteligencje, jak nazywa je większość myślicieli. W uproszczeniu ich relacjado naszego świata jest trochę podobna do idei platońskich. Wprawdzie aniołowie nie są wzorami rzeczy materialnych, jak idee u Platona, ale tak samo, jak one, istnieją w jakimś niedostępnym nam wymiarze. Taka jest najczęściej przyjmowana wizja, ale oczywiście można od niej odejść i przyjąć, że taki anioł istnieje w naszym świecie materialnym, jako niewidzialna dusza. Mówiąc o tym, że istnienie aniołów zakłada inny wymiar, miałem też na myśli przede wszystkim to, że musimy w takiej sytuacji założyć życie po śmierci, coś po drugiej stronie, no bo inaczej, niż przez śmierć nie możemy się dostać do zaświatów, czy jak tam nazwać to miejsce przebywania aniołów. Nie możemy poprostu tam dolecieć, dojechać, czy dostać się w inny sposób, jako istoty doczesne.
Dziękuję za wyjaśnienie twojego toku rozumowania, który teraz stał się jasny i wiesz co? To się robi nudne. Trudno się z tobą nie zgodzić. 🙂
Faktycznie wtedy trzeba założyć istnienie innego wymiaru, w którym bytują aniołowie i wówczas koncepcja śmierci, po której nie ma nic przestaje być sensowna i zwyczajnie upada.
Cieszę się, że moje wyjaśnienie spełniło swoją funkcję, a nie było zaciemnieniem. To sukces. No, a co do nudy zgadzania się ze mną, wierzę, że jest wiele takich rzeczy, w których można się ze mną nie zgodzić, więc wszystko przed tobą. 😀
Hehe. Spełniło, napewno nie zaćmiło, ciemno to ja mam bez tego jakoś tak od kilku lat. 🙂
Proszę o przykład, abym się mogła z tobą nie zgodzić.
Podnosisz rękawicę i podejmujesz wyzwanie?
Hmm. Dzisiaj, o tej godzinie, żaden sensowny przykład nie przychodzi mi do głowy, ale spokojnie. Mamy determinizm, więc gdzieś tam jest zapisane, że nadarzy się taka sytułacja.
O. Już znalazłem przykład takiego zdania, z którym się nie zgodzisz. Długie opisy u Tolkiena tylko umilają lekturę jego dzieł. 😀 I widzisz. Mamy ciekawą sytułację. Tym razem musisz się ze mną zgodzić, że istnieją takie przypadki, w których się ze mną nie zgadzasz. 😀
W determiniźmie napewno tak jest.
Hmm, u Tolkiena rozumiem ten zabieg, jego motywy, leczpodane przez ciebie zdanie jest wymuszone, przynajmniej tak je odbieram, napisane na potrzeby wyzwania, a nie do końca wynikające z twoich faktycznych opinii. 🙂
Nie chcę zanegować tej ewentualnej opinii, lecz prezentuje jedynie swoje odczucia, jakie wzbudziłeś tego typu układem słów.
Masz coś jeszcze? 🙂