Witajcie
dziś przychodzę do was z pewną anekdotką, która od jakiegoś czasu przewija się przez mój umysł i którą w zasadzie chciałam się tu podzielić.
Chodzi mianowicie o historię mojego imienia. To nie było tak, że mama nosząc mnie jóż wiedziała jkie da mi imię, ani też tak, że wybrała je patrząc na mnie po porodzie.
Z resztą nie bardzo mogło być tak, że wiedziała przed rozwiązaniem, bo jestem wcześniakiem, dokładnie z szóstego miesiąca.
No więc to było tak. Nocą mama została przetransportowana do szpitala, gdysz miała silne bóle i odeszły jej wody. W szpitalu, za raz po moim urodzeniu, zabrano mnie od mamy i przeniesiono do inkubatora. Pielęgniarki poinformowały moją rodzicielkę, że ze względu na fakt, że jestem bardzo mała, wspomniałam, że miałam 850 gram, jak się urodziłam? yy. w każdym razie jako, że byłam tak mała, to mogłam nieprzeżyć i konieczne było nadanie mi natychmiast imienia. Pielęgniarka wyszła na kilka minut, aby dać mamie czas na wybór imienia i ewentualne osfojenie się z tą myślą. W pobliskim radiu, chyba z pokoju pielęgniarek dobiegła mamę muzyka i akurat leciała jakaś polska piosenka, w której pojawiło się imię: Magdalena. Mama trochę spanikowała, bo wiecie, daj dziecku teraz na szybko jakieś imię. Uznała, więc, że Magdalena jest dobre i oto właśnie zostałam Magdaleną, dzięki pewnej piosencę.
Teraz myślę o tym, że fakt, że tak bardzo lubię muzykę nie wziął się z nikąd i jóż wiem skąd.
Sama dowiedziałam się o tym jakiś rok, czy dwa temu.
Jak jesteście ciekawi, a zapewne tak, to jutro najprawdopodobniej zamieszczę w swoich plikach ten konkretny utwór, od którego wzięło się moje imię i oczywiście was o tym powiadomię.
Pozdrawiam
14 odpowiedzi na “Dlaczego właśnie Magdalena?”
fajnie 🙂
ciekawe
Dlatego postanowiłaam to opowiedzieć, bo o czymć takim nie słyszy sie raczej na codzień.
Fajna historia.
no to jdnym słowem wzięłaś się z piosenki 😀
Mateuszu: dziękuję,
Moniko: można to tak powiedzieć, a to były cztery słowa, a nie jedno, hahaha
Haha. Dobre. Na jakiś początek fajnej powieści się nadaje.
Hmm, na początek powieści? Nie myślałam o tym w ten sposób. 🙂
OOO. Ja też ważyłam 850G
O, no proszę. Nie tylko ja taką kruszynką byłam.
Noo. Laleczka na mnie mówili w szpitalu. 🙂
Hehe, fajnie. Mnie chyba specjalnie nie nazywali, raczej tylko imieniem.
Ojeeej. Ale historia.
Monte: 🙂