Witajcie
wreszcie. Wreszcie. Myślałam, że się tego już nie doczekam, ale to się stało.
Wkońcu Gdynia została zaszczyczona odwiedzinami… deszczu.
Tak. Deszczu, a właściie z lekkim toważystwem bóży. to znaczy gdzieś tam w tle lekko coś pogrzmiewa.
Pada, adekatnie nawet w odniesieniu do tego o czym pisałam wcześniej.
Nawet góra, przysłowiowe anioły, płaczą nad stratą jaka dotknęła środowisko rodzimej muzyki rockowej.
Pozdrawiam