Witajcie 🙂
od kilku dni radio, gdzieś działające w tle sukcesywnie wbija mi do głowy tą piosenkę, co skutkuje również wzrastającą sympatią do niej.
Nie jestem fanką Kayi, ale niektóre piosenki ma udane, choćby tą. Jej tekst odpowiada mi ostatnio dlatego, że opowiada między innymi o nawiązywaniu relacji z drugim człowiekiem, czyli o czymś czego brakuję w dzisiejszych czasach. Powinniśmy pamiętać o ludziach w naszym pobliżu nie tylko od święta.
Miłego słuchania. Jeżeli macie jakieś opinie o tej piosencę, to chętnie się z nimi zapoznam w komentarzach.
Witajcie
Piszę, bo nawiedziła mnie taka potrzeba. Dla pewnej odmiany nie piszę aby ponarzekać, a w ręcz przeciwnie. Niemal kipi ze mnie zadowolenie. Hehehe.
Jak to dobrze mieć w końcu udany dzień. Jeżeli od kilku co najmniej tygodni, około półtorej miesiąca miało się ponure dni, a czasem i bardzo, bardzo, naprawdę jesienne, to teraz, nagła zmiana cieszy tym bardziej. Cieszy sam fakt, że w ogóle zaistniała.
Co wpłynęło na mój obecny nad podziw dobry nastrój w dniu dzisiejszym?
Alesz nic takiego, tak poprostu się wziął z przysłowiowego kapelusza. 🙂
ekhem. Na poważnie.
Głównym czynnikiem był test z informatycznego języka angielskiego. Wspominałam tu już, że zaczęłam naukę w szkolę policealnej na kierunku technik tyfloinformatyk. Sprawę przybliżę zainteresowanym w późniejszym czasie. Wracając do meritum.
Dziś przypadł dzień pisania testu z rzeczonego już języka angielskiego w płaszczyźnie informatycznej, do którego nawiasem mówiąc uczyłam się rzetelnie dziś. Tak, nie w weekend i nawet nie wczorajszy wieczór, a dzisiaj w sumie jakieś dwie godziny przed samym testem. Moje odczucia? Jestem naprawdę dobrej myśli. Może nie rozwiązałam wszystkich postawionych przede mną zadań, ale z tych, których próbę rozwiązania podjęłam jestem usatysfakcjonowana.
To angielski. Czy było coś jeszcze? Tak, no było, tylko, holipka, co? 🙂
Później, późnym popołudniem, bo chwilę po 16, wybrałam się z grupką pięciu osób i opiekunem do siedziby naszego klubu sportowego, który zeprezentuje jako gracz w bowling, celem wzięcia udziału w przygotowanej Corocznej wigilii. W tego typu przedsięwzięciu uczestniczyłam drugi raz i ten bardziej przypadł mi do gustu. Była lepsza atmosfera, pewnie za sprawą dwójki niewidomych kolegów ze szkoły, ów duet zajmował się oprawą muzyczną całego wydarzenia. Jedna osoba śpiewała, a druga grała na keyboardzie i również trochę śpiewała. My też, zgromadzeni goście, oczywiście śpiewaliśmy część kolęd. Oprócz tego rozmawiało się przy stole, jadło wigilijne dania, a na końcu każdy z gości nie wychodził bez słodkich upominków na zbliżające się święta. Za pierwszym razem, prowadzono okazjonalne rozmowy, przynajmniej w najbliższym mi otoczeniu, a muzykę odtwarzano z nagrań mP3, czy temu podobnych. Też to miało jakąś atmosferę, ale już nie taką jak autentyczne śpiewanie kolęd z żywym instrumentem i głosami.
Wiecie co? Chyba powinnam częściej kłaść się spać po 1 w nocy i wstawać o 06:40, skoro ma czekać mnie tak wyglądający dzień. 🙂
Nie, nie czułam się tak bardzo zmęczona, jak mogłoby to mieć miejsce i jak miało miejsce podczas gdy położyłam się znacznie wcześniej w minionych dniach. Trochę dziwne, nie?
Wszystkiemu winien ten angielski. Hehehe.
Trzymajcie się, do następnego wpisu, który raczej niebawem
Witajcie
dziś w moich plikach udostępnionych mam dla was utwór niemal niewidomego rapera kojarzonego przez was z tego, co się oriętuję, MC Sobieskiego. Choć plik 13 z kolei tych udostępnionych przeze mnie, to bynajmniej nie pechowy. 🙂
Jest to najnowsza piosenka tego dość niezależnego artysty, wydana w minioną środę: 17.10.br.
Mnie osobiście podoba się zarówno warstwa tekstowa jak i muzyczna. Tekst bardzo prawdziwy i zgadzam się z nim osobiście. Choć tekst zwrotek zbyt optymistyczny nie jest, ale refrenu już bardziej. Jakie macie o niej zdanie wy? Podoba się, czy nie szczegulnie? 🙂
Pozdrawiam
ps. następny wpis niebawem, też raczej muzyczny 🙂
Umieszczam wspomniany w poście o Awatarze wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, będący jednocześnie uzupełnieniem treści niniejszego awatara jak i wpisu go poprzedzającego o Dniu Dzieci Nieurodzonych.
Prawo nie urodzonych
Posłuchajcie nas i was, nieurodzonych
Dotąd cichych, dotąd bez obrony –
Chcemy bowiem przemówić nareszcie!
Nasze prawo – być dzieckiem miłośći,
Powitanym jak najmilszy z gości.
Bez zapału ku nam się nie spieszcie!
Nasze prawo – to biała kołyska,
Pierś łabędzie poznana w uściskach,
Pod firanem zniesionym batystem.
Nasze prawo – krew pełna ekstazy
Pięknych dziewcząt i mężczyzn bez skazy,
I kość cienka, i źrenice czyste!
Nasze prawo – to godność człowieka!
Niech nam czoło potem nie ocieka,
Niech was w kabłąk nie zgina robota.
Nasze prawo – to radość istnienia,
A nie martwa cierpliwośc kamienia,
A nie wieczna za śmiercią tęsknota!
– Ktoś nas budzi niespokojną nocą-
Z chmur wyciąga, wolno wiedzieć po co?-
Macie dla nas coś nad sen lepszego?
Nasze prawo – pozostać w przestrzeni
W odległości od świateł i cieni.
Mamy cierpieć? dla kogo? dla czego?
Nie wciągajcie nas, smutni, za sobą
W wasze życie osnute żałobą,
W przeraźliwą kronikę dzienników.
My nie chcemy ponurych suteren,
Przekleństwa ojca, wzniesionej siekiery.
Kołysanki z rzężenia i krzyku!
My nie chcemy pragnienia i głodu,
Chcemy pięknych, kwitnących ogrodów,
W pełnym słońcu chcemy przeżyć młodość.
Niech nas matki z bezmyślnego tłumu,
W imię Ducha Świętego rozumu,
Na stracenie bezmyślnie nie wiodą!
Więc nie straszcie nas życia rarogiem,
Bykiem starchu, godzącym nas rogiem,
Kwaśną nędzą o krótkim oddechu.
Cień latarni, posąg na przecznicy
Prostytutki ubiór bladolicy
Niech nas w ciężkim nie urodzi grzechu!
Najpierw dary zgromadźcie bogate,
Piękność, zdrowie, rozum i dostatek,
Potem słońcem ogrzejcie sypialnię.
Potem progi zamiećcie na czysto,
Zanim bytu wielką rzeczywistość
Zaprosicie – już nieodwołalnie.
Kiedy życie poczujemy bliskiem,
Drżąc, czekamy, więzieni łożyskiem,
Czy nam piekło, czy niebo się ziści?
Monstrualne pochyliwszy czoło,
Wzdęte myślą ciężką, niewesołą,
Jak ślimaki zwijamy się cisi.
Patrząc na bok oczami bez powiek,
Przeczuwamy, co świat nam opowie,
Gdy z czułego wyjdziemy ukrycia?
Chcemy prawa dla nieurodzonych!
Od suteren po zamki i trony
Niech nas broni przeciw grozie życie!
Chcemy prawa, chcemy adwokatów!
I postrachu dla tych dwojga katów,
Którzy w koło chcą nas zapleść krwawe.
Toż i tym, co się srebrzą od trądu,
Wolno rodzić nas, rodzić bez sądu,
Na pociechę, na straszną zabawę!
Witajcie
W moim awatarze piosenka nawiązująca do wcześniejszego wpisu o dniu dziecka utraconego.
Utwór absolutnie nikomu nieznanego zespołu Ich Troje, obecnego na polskiej scenie muzycznej dwadzieścia dwa lata, czyli od 1996 roku. Prezentowany wam utwór znalazł się między innymi na płycie "Intro" debiutanckiej z 1996 i na dwupłytowej kompilacji z 2003r "The best of Ich Troje".
Usłyszymy wokal lidera grupy, czyli Michała Wiśniewskiego oraz tamtejszej wokalistki Magdy Femme. Do tytułowego trio zaliczał się jeszcze Jacek Łągwa.
Ciekawostka:
Tekst utworu powstał z fragmentów wiersza poetki z czasów dwudziestolecia międzywojennego Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej pod tytułem: "Prawo nieurodzonych".
Ciekawi mnie ilu z was go znało i jakie jest wasze zdanie o prezentowanym w awatarze utworze?
Witajcie
Ode mnie po długiej przerwie pewien artykuł dotyczący dzisiejszego dnia. Publikuje go tutaj, abyście mieli świadomość, że w ogóle coś takiego istnieje, że może być ważne i jak to niestety wyglądało w naszym kraju. Nie wiem, czy teraz jest tak samo, nie bardzo mogłam znaleźć coś na ten temat, a i po tym artykule trochę mi się mówiąc szczerze odechciało wgłębiać w to.
Artykuł z: https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/15_10_dziecko_utracone.html
15 października jest w Stanach Zjednoczonych oficjalnie obchodzony jako Dzień Pamięci Dzieci Nienarodzonych i Zmarłych (Pregnancy and Infant Loss Remembrance Day) już od 1988 roku.
Strata upragnionego dziecka, poronienie, martwy poród, śmierć tuż po narodzeniu jest traumatycznym przeżyciem dla rodziców. Dlatego październik jest miesiącem szczególnym dla tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy doświadczyli straty dziecka. W tym dniu Amerykanie zakładają różowo-błękitne wstążeczki, zapalają znicze, składają kwiaty w kościołach, szpitalach i na cmentarzach, wyrażając w ten sposób solidarność z osieroconymi rodzicami
Idea 15 października jest związana z potrzebą zmiany sposobu postrzegania przez społeczeństwo problemów, z jakimi borykają się rodzice po stracie dziecka. W Polsce wciąż nie ma społecznego przyzwolenia na przeżywanie przez rodziców żałoby po wczesnej utracie dziecka (poronieniu samoistnym). Także śmierć dziecka, które żyło na tyle krótko, że nie miało szans zaistnieć społecznie, jest wręcz negowana przez otoczenie, które odbiera rodzicom prawo do żałoby. Brak pomocy psychologicznej, uregulowań prawnych w Polsce w zakresie pogrzebu i wydawania ciał przedwcześnie urodzonych dzieci, odmawianie kościelnego pogrzebu dzieciom martwo urodzonym oraz brak procedur w szpitalach w sytuacjach przegranych narodzin (jak choćby kładzenie matek na salę z kobietami z dziećmi) oznacza, iż temat śmierci dzieci wciąż jest unikany i nie rozumiany.
Poronienie samoistne, którego w Polsce, każdego roku doświadcza ok. 40 000 kobiet oraz martwe narodziny (ok. 2000 rocznie), traktowane są w świadomości społecznej jako zabieg medyczny. Tymczasem dla rodziców to dramat, który pozostawia ślady na całe życie. Utracone dziecko, to jednocześnie stracone nadzieje i marzenia. Wiele matek, które doświadczyły straty nie otrzymuje żadnego wsparcia od najbliższych. Ich ból jest niezrozumiały dla otoczenia. To temat tabu, o którym nie wypada głośno mówić. Najbliżsi dowiadując się podobnej tragedii w rodzinie, czy wśród znajomych czują ogromne zakłopotanie w stosunku do rodziców, których to dotknęło. Ich próby pocieszania wskazują na kompletne niezrozumienie tragedii, jaką jest dla rodziców śmierć każdego dziecka.
Strata dziecka wiąże się ze znacznym obniżeniem własnej wartości i poczuciem winy za to co się stało. Przy braku pomocy, taka sytuacja często prowadzi do długotrwałej depresji i załamania.
Obecny rozwój medycyny niewątpliwie pomógł wielu dzieciom i ich rodzicom. Wiedza lekarzy i specjalistyczna aparatura umożliwiają wyleczenie wielu chorób, będących dawniej wyrokiem śmierci. Jednak mimo najwspanialszego postępu medycyny, dzieci będą umierać zawsze. Tym ważniejsze jest, by takie tragedie nie były tematem tabu, by nie pozostawiać osieroconych rodziców w społecznej próżni, lecz by umożliwić im pełne przeżycie żałoby i uwrażliwić społeczeństwo na problemy i uczucia rodziców po stracie.
Ten przedstawiony wam artykuł pochodzi z 2004r.
Co w skrócie odbywa się podczas takiego dnia i dlaczego akurat dziś?
Msze św. i modlitwy w intencji dzieci, ich symboliczne pochówki, wykłady psychoterapeutów oraz spotkania rodzin po stracie – składają się co roku na obchody Dnia Dziecka Utraconego, który przypada 15 października. Tego dnia mija symbolicznie 9 miesięcy od 1 stycznia, czyli dobiega okres ciąży.
W 2016 r. zmarło ok. 1,5 tys. dzieci w wieku poniżej 1 roku życia, a prawie 1100 z nich umarło w ciągu pierwszego miesiąca od narodzin. W 2016 r. odnotowano również 41 946 poronień samoistnych. Dane pochodzą z opublikowanego w 2018r. sprawozdania Rady Ministrów z wykonywania oraz skutkach stosowania w 2016 roku ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
informacje z: https://ekai.pl/w-calym-kraju-obchodzony-jest-dzien-dziecka-utraconego/
Witajcie
Yyhhm. Najwyżej zostanę zabita przez jedną osobę, po tym jak odczyta dalszą części tego wpisu, więc jeżeli zastaniecie nagłą ciszę z mojej strony, większą niż zwykle, to wiecie, dlaczego. 🙂
Minął pierwszy tydzień szkoły, również dla mnie, ponieważ po liceum zdecydowałam się pójść do szkoły policealnej na kierunek tyfloinformatyczny. Jak wiecie z Majową maturą się troszkę nie udało, podchodziłam do poprawki w Sierpniu, ale wątpię, aby coś z tego było. OK., ale ja nie o maturze, a o tym pierwszym tygodniu słów kilka wam wspomnę.
Ogólnie w klasie mam cztery osoby, więc całościowo jest piątka. Grua specyficzna i majaca w sobie dwie co najmniej osoby, z którymi nie da się pogadać, a przynajmniej takie sprawiają wrażenie, a jedna na pewno taka jest, dziewczyna, drugą z tych osób jest chłopak. Z jeszcze jednym chłopakiem mam pewien konflikt, to znaczy zraził mnie do siebie i to dość mocno przez część liceum i akurat był wtedy i teraz ze mną w klasie. Nauczyciele? Hmm głównie dziwni, mogę to bardziej przybliżyć komentarzach jak będziecie chcieli, bo nie chce mi się tutaj tego pisać. Są wyjątki, chyba dwójka, w tym mój wychowawca/opiekun, jest Okey., a nie jeszcze jeden może być, więc trójka i w ogóle otoczenie w internacie też robi się coraz mniej przyjemne, to znacz ogarnięci ludzie, tacy z którymi dałoby się pogadać normalnie, opuszczają mury placówki dla niewidomków mającej 146 lat. W sumie się im nie dziwie. Dobra, przechodzę do optymistyczniejszych rzeczy z tego tygodnia.
We Wtorek mam fajny plan, bo zaczynam o 8:50, a kończe o 12:20. To niestety jest jedyny taki dzień w tygodniu, kiedy mam tyle lekcji, bo na oguł to do 14:15, często od 08:50. W sumie to plan lekcji mi się nie bardzo podoba, no ale może za rok będzie lepiej.
Jak już część z was wie, miałam… przyjemność? nie przyjemność? Hmm. W każdym razie zdarzyło się tak, że znalazłam się w klasie z jedną użytkowniczką Eltena, którą nawiasem mówiąc poznałam chwilę przed powstaniem tej konkretnej aplikacji. Polubiłyśmy się nawet, a podczas tego tygodnia okazało się, że mamy podobne charaktery. No może ona ciut bardziej zwariowany od mojego. Na przykład, siedząc obok siebie, w jednej ławce, pisałyśmy do siebie wiadomości, które ona zaczęła. Nigdy tego wcześniej nie robiłam, ale było to przyjemne i nie skłamię, jeżeli stwierdzę, że fajnie się przy tym obie bawiłyśmy. Śmiałam się później, że w tamtym momencie zachowywałyśmy się jak widzący. Powstrzymywałyśmy się od śmiechu, a dla mnie to było trudne, jednak dałam jakoś rade, ale nie będę mówić czego dotyczyły rozmowy. Niech to zostanie między nami. W Czwartek to wręcz nie mogłyśmy się od siebie rozdzielić. Hehehe. W szkolę ze sobą pisałyśmy, później gdzieś w internacie stale na siebie wpadałyśmy, a to w łazience, na korytarzu, a to przy wieczornej kąpieli. No niemal ciągle. Miałyśmy od siebie odpoczynek na jakieś dwie godziny, gdy poszłam na trening kręgli. Ten czwartek to w ogóle tak mi szybko minął z resztą dzisiejszy dzień też. Oczywiście znów ze sobą pisałyśmy na lekcjach, a jednym uchem słuchałyśmy tego, co działo się w klasie. Po szkolę załatwiłam pewną sprawę i przygotowałam się do wyjazdu, bo aktualnie piszę ten wpis z domu w Gdyni. Przed wyjazdem poszłam jednak jeszcze do pokoju osoby, z którą spędziłam ostatnie, a za razem pierwsze dni roku szkolnego 2018/2019 i wręcz trudno mi było z owego pokoju wyjść, lecz zostałam zmuszona przez czas, bo musiałam dojść na pociąg.
Na koniec jeszcze kolejny dowód, że nie ma podróży bez przygód. W Tczewie (stacja przed trójmiastem) w Gdańsku doszło do niemiłej sytuacji. Na jednej z trzech stacji Gdańska, na której się zatrzymywaliśmy jakaś osoba chciała skoczyć z mostu na tory kolejowe. Udało się jej to na szczęście udaremnić i po 10 minutach mogliśmy wyruszyć dalej. Choć nawiedziła mnie taka myśl, że tak właściwie to po co ratować samobójcę od śmierci? Skoro już się na ten krok decyduje, to znaczy, że ma w sobie dość siły, aby to zrobić, a jeżeli się go od tego odwiedzie, to jedynie zmieni się miejsce tego czynu, ale nie uda się wyperswadować takiej osobie tej myśli i chęci czynu. Można zmniejszyć jej intensywność, ale osoba i tak to w końcu zrobi.
Żegnam się z wami w ten nie zbyt miły sposób, ale osobiście mam nadzieję, że następny wpis już będzie posiadał bardziej optymistyczne zakończenie.
Witajcie
jak mówiłam dzisiaj w plikach udostępnionych wstawiłam tą piosenkę, o której wspominałam bodajże trzy wpisy wcześniej. Ktoś z was ją zna?
Ja osobiście słyszałam kilkukrotnie jak moja mama podśpiewywałarefren, wtedy nie znałam opisanej wam historii.
Przyznam, że to nie dokońca mój klimat, przynajmniej muzycznie, ale piosenka z oczywistego względu jest dla mnie szczegulna.
zapraszam do moich plikow udostępnionych:
Zespół Happy end – Maria Magdalena.mp3
pozdrawiam