Kategorie
Piosenki z przekazem

Happy end – Maria Magdalena.

Wklejam tekst wspomnianej piosenki.

1.
Zdarzyła się zwyczajna miłość, (gdzie to było?)
Nie w Paryżu, Alabamie, San Francisco.
On kochał ją, ot – i wszystko.
Historia znana i stara tak, jak świat.

Ref.
Mario, o Mario, o Mario Magdaleno,
Jesteś moim niebem, jesteś moją ziemią!
Mario, o Mario, ty zawsze bądź nadzieją,
Której tak na co dzień zawsze bardzo brak.

2.
Zdarzyło się zwyczajne "żegnaj", (jak to było?)
Porzuciła, odjechała, cóż – tak wyszło.
On został sam, ot – i wszystko.
Historia znana i stara tak jak świat.

A potem był zwyczajny powrót, (gdzie to było)
Nie w Paryżu, Alabamie, San Francisco.
Znów kochał ją, ot – i wszystko.
Historia znana i stara tak jak świat.

Ref.
Mario, o Mario, o Mario Magdaleno,
Jesteś moim niebem, jesteś moją ziemią!
Mario, o Mario, ty zawsze bądź nadzieją,
Której tak na co dzień zawsze bardzo brak.

3.
Z historii tej pamiętaj, miła: (o, pamiętaj)
Za daleko nie odjeżdżaj, gdy go rzucisz,
Bo – zdarzy się – zechcesz wrócić,
A wtedy właśnie na bilet braknie ci. [2x:]

Ref.
Mario, o Mario, o Mario Magdaleno,
Jesteś moim niebem, jesteś moją ziemią!
Mario, o Mario, ty zawsze bądź nadzieją,
Której tak na co dzień zawsze bardzo brak.

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

O nowym zainteresowaniu wspomnienie.

Dobrywieczór 🙂
odkryłam coś, co mnie zainteresowało, a właściwie pochłonęło trochę.
Całkiem przypadkiem, szukając pliku na youtube zznalazłam inny filmik i z ciekawości go otworzyłam. Okazało się, że to creepypasta.

Co to jest creepypasta?
Jak tłumaczy ciocia wikipedia:
Creepypasta – krótka, fikcyjna historia, rozpowszechniana za pomocą internetu, która ma na celu przestraszyć czytelnika. Mimo, że creepypasty zazwyczaj nie są oparte na faktach, to są często opisywane w sposób bardzo realistyczny, by zwiększyć uczucie strachu.
Słowo creepypasta to zbitka wyrazowa angielskich słów „creepy” (straszny, przyprawiający o gęsią skórkę) i „copypasta” (określenie historii kopiowanych i wklejanych przez użytkowników). Choć straszne historie popularne były jeszcze przed powstaniem internetu, to termin creepypasta po raz pierwszy pojawił się w serwisie 4chan w 2007 roku, a jego popularność wzrosła na przełomie 2010 i 2011 roku.

Polecam też kanał na youtube z tego typu filmikami o nazwie MysteryTV. Jakub Rutka – lektor jest, moim zdaniem, świetny do czytania tego typu historii. Ogulnie na jego kanale są nie tylko creepypasty, to kanał grozy, na którym są jeszcze NP. filmiki dokumentalne, czy własne serie grozy
Do moich ulubionych creepypast należą między innymi: Pragnienie, "Wpuść mnie", "Okazja", "Odnaleziony", "Obłęd", "Niegrzeczna dziewczynka", "A ty?".
Są jeszcze trzy, które jakoś mnie przeraziły: "Wagary cz. 1", "Motel" oraz "Uczymy ją pokory", lecz to jest wynikiem, nie tyle ich treści, co raczej tego, że "czytając coś, lubię sobie wyobrażać akcję i wtedy właśnie to zrobiłam i trochę mnie to przeraziło.
Jeżeli lubicie się bać, a nieznacie tej formy literackiej, to zapraszam do zapoznania się z nią, bo warto, a jóż napewno ze wspominanym kanałem MysteryTV.
Kogoś zainteresowałam?

pozdrawiam

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Dlaczego właśnie Magdalena?

Witajcie
dziś przychodzę do was z pewną anekdotką, która od jakiegoś czasu przewija się przez mój umysł i którą w zasadzie chciałam się tu podzielić.
Chodzi mianowicie o historię mojego imienia. To nie było tak, że mama nosząc mnie jóż wiedziała jkie da mi imię, ani też tak, że wybrała je patrząc na mnie po porodzie.
Z resztą nie bardzo mogło być tak, że wiedziała przed rozwiązaniem, bo jestem wcześniakiem, dokładnie z szóstego miesiąca.
No więc to było tak. Nocą mama została przetransportowana do szpitala, gdysz miała silne bóle i odeszły jej wody. W szpitalu, za raz po moim urodzeniu, zabrano mnie od mamy i przeniesiono do inkubatora. Pielęgniarki poinformowały moją rodzicielkę, że ze względu na fakt, że jestem bardzo mała, wspomniałam, że miałam 850 gram, jak się urodziłam? yy. w każdym razie jako, że byłam tak mała, to mogłam nieprzeżyć i konieczne było nadanie mi natychmiast imienia. Pielęgniarka wyszła na kilka minut, aby dać mamie czas na wybór imienia i ewentualne osfojenie się z tą myślą. W pobliskim radiu, chyba z pokoju pielęgniarek dobiegła mamę muzyka i akurat leciała jakaś polska piosenka, w której pojawiło się imię: Magdalena. Mama trochę spanikowała, bo wiecie, daj dziecku teraz na szybko jakieś imię. Uznała, więc, że Magdalena jest dobre i oto właśnie zostałam Magdaleną, dzięki pewnej piosencę.
Teraz myślę o tym, że fakt, że tak bardzo lubię muzykę nie wziął się z nikąd i jóż wiem skąd.
Sama dowiedziałam się o tym jakiś rok, czy dwa temu.
Jak jesteście ciekawi, a zapewne tak, to jutro najprawdopodobniej zamieszczę w swoich plikach ten konkretny utwór, od którego wzięło się moje imię i oczywiście was o tym powiadomię.

Pozdrawiam

Kategorie
Inne, dziwne, lecz ciekawe i cudze. udostępnione pliki

03 – udostępnione 11 – Ballada o Czarnej Śmierci.

Witajcie
owy twór znalazłam o 13.
Wykonuje go zespól Greenwood. Oto co można przeczytać w opisie filmu na youtube zamieszczonego na głównym kanale:
"Utwór zespołu Greenwood będący parafrazą ludowego podania o pladzę dżumy, która w 1585 r. dotknęła Cieszyn. Zmarło wówczas około 3000 mieszkańców, czyli 2/3 ludności całego miasta. Utwór wykożystuje popularny w średniowieczu i baroku motyw dance macabre", czyli tańca śmierci.
Po pierwszym przesłuchaniu stwierdziłam, że podoba mi się muzyka oraz same słowa, zaś wokal niespecjalnie, choć może to się zmieni. Jakie są wasze odczucia?
Jak wskazuję nazwa, plik mp3 w plikach udostępnionych, a tekst jak zwyklę poniżej.

Stara oberża pod gwiazdą modrą,
Podła jak nałóg, stęchła jak szczyn.
Gościła wielu i wielu mogło,
Pijąc zapomnieć że muszą żyć.

Razu pewnego, z drogi dalekiej
Zaszedł tu pielgrzym co oczy miał
Czarne, głębokie, mrokiem studziennym.
Kostur mu w ręce kościstej drżał.

Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deli dol daj doli del

Masz Ci polewkę, zbożny pątniku
Rzekł dobry karczmarz i nagle zbladł,
Bo czarne oczy to oczodoły,
Z policzków toczy się trupi jad.

Wrzasnęła ciżba: śmierć w miasta murach,
Wygnać ją, wygnać niech idzie precz
I kilku mieszczan szarpie pielgrzyma
A paru knechtów chwyta za miecz.

Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deli dol, kosi jednako
Mieszczan, rycerzy, chłopstwo i kler.

Gdy zwlekł się z bruku, swą rękę chudą,
Uniósł ku urąg i tak jak stał
Nieme przekleństwo rzucił na kasztel.
Przerwać mu każdy z mieszczan się bał

Din dirin din biją dzwony na trwogę,
W domach wieczorem podniósł się płacz.
Kiedy ta pani poprzez gród kroczy,
Wij się na ziemi z bólu i charcz.

Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deli dol, kosi jednako
Mieszczan, rycerzy, chłopstwo i kler

Z prawej jej strony anioł polata
I płacze cicho a z lewej czart.
Ona ponura, w rozwianych szatach,
Gasi istnienia płynąc przez świat.

Wrzućcie na wozy swoich umarłych,
Rogi bawole palcie i sierść.
Chustami z octem usta zatkajcie,
Może oszczędzi was czarna śmierć

Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deli dol, kosi jednako
Mieszczan, rycerzy, chłopstwo i kler

Daj deli dol daj doli del
Choćbyś się ukrył nie ujdziesz jej
Daj deli dol, kosi jednako
Mieszczan, rycerzy, chłopstwo i kler

Kategorie
Piosenki z przekazem udostępnione pliki

Awatar 06 – Jeszcze cię nie ma – Tulia

Witajcie
coś się dzisiaj mnie przyczepiła ta piosenka dlatego umieszczam ją w swoim awatarze, a później w plikach udostępnionych przy zmianie utworu.
Awatar to utwór zespołu Tulia pod tytułem "Jeszcze cię nie ma".
Tulia jest egorocznym debiutantem. Zespół, składający się z czterech dziewcząt i muzyków towarzyszących, debiutancką płytę o nazwie "Tulia", bo jakże mogłoby być inaczej, wydał 25.05.br. Składa się ona z 14 utworów z czego dwóch autorskich, a reszta to dobże znane piosenki lekko przerobione, tak zwane covery. Album utrzymany jest w stylistyce folkowej z lekko nowoczesnym bżmieniem, ale folk przeważa zarówno w instrumentach jak i w wokalu, czego dowód w awatarze znajdziecie.
Ta czwórka dziewcząt podczas tegorocznej edycji festiwalu w Opolu zdobyła nagrodę publiczności i telewidzów, jak i najwięcej punktów od jury/nagrodę od jury właśnie piosenką "Jeszcze cię nie ma".
Tekst awatarowego utworu poniżej. Ktoś z was jóż słyszał? Co o tym myślicie? Zapraszam do komentowania.

Nie ma cię
nigdy nie było
nie wiem jak cię wymyśleć dzisiaj mam
by się nam tak ułożyło
jak piękne słowa co znaczą miłość

Nie ma cię
dla mnie cię nie ma
nie wiem jak cię przekonać dzisiaj mam
byś się stał
niebem i ziemią
powietrzem, wodą, gwiazdą, przestrzenią
wszystkim czego chcę będziesz ty

Nie ma cię
tęsknie za tobą
puste miejsce mam w sercu, tylko myśl
zacznie się
będę na nowo

Nie będę listów pisała bogom
czego tylko chcę dasz mi ty
nie będę listów pisała bogom
wszystkim, czego chcę będziesz ty

Nie będę listów pisała bogom
czego tylko chcę dasz mi ty
nie będę listów pisała bogom
wszystkim, czego chcę będziesz ty

Nie ma cię
nigdy nie było

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Z wizytą u zwierząt w poszukiwaniu klatki.

Witajcie
Przychodzę w końcu z czymś od siebie, z szarej, choć jak dla mnie i na moje oko bardziej czarnej rzeczywistości.
W minioną Niedzielę udałam się z cząstką rodziny do oliwskiego Zoo, zganijcie, gdzie się znajduję? W Gdańsku Oliwie. W Ogrodzie Zoologicznym o powierzchni ponad 123 hektarów Trójmiejskiego Parku Narodowego spędziłam z bliskimi siedem godzin. Choć otwierany był od 9:00, to my na miejsce dotarliśmy około 8:45, więc trzeba było chwilę poczekać. Ja jako przedstawicielka niewidomkowej społeczności razem ze swoim opiekunem weszłam na teren ZOO za darmo, a pozostali członkowie musieli zapłacić za tą możliwość. Pogoda nam tamtego dnia nawet dopisała. Nie było tak gorąco jak w ostatnich dniach na Pomorzu, lecz dwukrotnie złapał nas deszcz podczas tych siedmiu godzin pobytu. Wspomnieć, że jedno oberwanie chmury spędziliśmy w męskiej toalecie? Yhm. Tak. Kiedy się tam chowaliśmy, mama wyraziła zdziwienie, że w naszą stronę idzie jakiś mężczyzna, po czym spostrzegła do jakiej dokładnie toalety weszliśmy. Probleu w zasadzie nie było, bo wiadomo, ludzie chcieli się schronić przed deszczem, ale biorąc pod uwagę, że było nas wtedy cztery przedstawicielki płci pięknej i jeden płci przeciwnej… Samo zajście nawet ciekawe jak dla mnie. Drugi raz to już, kiedy chcieliśmy udać się na obiad, więc w budynku oferującego usługi gastronomiczne. Pogoda nie wybiera, a przed padającymi kroplami trzeba było się gdzieś skryć.
OK, tyle o toalecie, teraz może na zwierzętach się skupmy. Wiele ich widziałam… to znaczy. Nie widziałam żadnego, bo coś tak za ciemno było na obserwacje, ale za to moje ucho coś tam zarejestrowało. Znajdowało się tam wiele zwierząt, jak to w tego typu ogrodzie, wiele miało dziwne nazwy, których nie sposób zapamiętać, gdy się ich notorycznie nie słyszy.
Swoimi zmysłami zaobserwowałam na przykład: jedącego liście słonia, również jedzące dziki, pływające foki, jeszcze kilka pływających lub taplających się w wodzie zwierząt, które teraz dokładnie mi uleciały, rozmaite ptactwo mniej lub bardziej egzotyczne: Ara Zielona, Ara Zwyczajna, Nimfy, Kakadu, kilka żółwi, węży, oczywiście te były w terrariach…
Słyszałam jaki odgłos wydają z siebie pingwiny. Dość ciekawy. Z tego, co sobie przypominam jeden brzmiał jakby trąbka. Ciekawe doznanie słuchowe, ale jeszcze ciekawsze wydażyło się przed pingwinami wśród wizyty u wielkich kotów.
Odwiedziliśmy lwy. Na wybiegu były oprócz dorosłych osobników, także młode, czyli lwiątka. Wybieg był połączony z budynkiem, gdzie za szybą, oprócz identycznego podłoża jak to na wybiegu, znajdowały się przypominające umywalki zbiorniki z wodą. Chwilę tam postaliśmy, a reszta familii oglądała młode, gdy odkryli ich obecność. Po chwili z tamtąd wyszliśmy, bo było tam stanowczo za duszno, a w powietrzu unosił się jeszcze ten jakby koci zapach.
Po raz pierwszy słyszałam jak ryczy lew. Tego się nie da zabardzo opisać, trzeba było to usłyszeć na własne uszy. Brzmiało to tak, jakby był na coś zły, naprawdę zły i jakby szykował się do ataku, a ten dźwięk dolatywał jakby z góry, po mimo, że wydający go zwierzę znajdowało się w głębi swojego wybiegu, gdzieś koło skał, czy krzaków. Po tym ryku, wszystkie młode zniknęły z wybiegu, wchodząc do przyległego do niego budynku. Teraz spekulowaliśmy, trochę się śmiejąc, że samiec mówił do młodych, aby poszły się napić, bo właśnie to robiły, gdy znów zobaczyliśmy je wewnątrz.
Przy pandzie z kolei umieszczono tabliczkę głoszącą:
Jeżeli mnie nie widać, to poszukaj mnie na najwyższym drzewie.
Rzeczywiście była tam. Mama mówiła, że wyglądała jak taka ciemna lekko ruszająca się kulka wśród drzewnej korony.
O 14:00 poszliśmy do Małego ZOO, aby najmłodszy członek mojej rodziny, prawie roczna Zuzia, mogła dotknąć żywą kozę i zobaczyć jak się ją karmi. Jedną dotykała, a kiedy dotarła do ucha, chwyciła za nie tak mocno jak tylko umiała i chyba lekko tarmosiła, a później zainteresowała się jeszcze rogiem. Jak to dziecko poznające świat. Do tego momentu mi się podobało, a następna godzina, lub też półtorej już nie wzbudziła mojego zainteresowania, a to dlatego, że głównie przebywaliśmy przy małpach, które nie wydają specjalnie żadnych odgłosów, przynajmniej u nas nie chciały i coś tam robiły, gdy jest się daleko to właściwie nic nie można było usłyszeć, a wiadomo, że ja sobie na nie nie popatrzę. Te zwierzęta były raczej ostatnim punktem naszej wycieczki.
Mała Zuzia wychylała się z zainteresowaniem do właściwie każdego zwierzęcia i obserwowała go uważnie. Nie bardzo chciała siedzieć w wózku, wolała jak trzymało się ją w nosidełku, aby miała lepszy widok, a później nawet chciała wyjść z wózka i z pomocą swojej mamy chodziła, no dobra, niemal biegała.
Skąd ten tytuł tego wpisu? Otóż jeszcze jak byłam w domu, to mama się śmiała, że jedzie do zoo, aby poszukać sobie klatki z małpami. Mama wróciła z nami, okazało się, że nie bardzo była jakaś wolna klatka. Też się z tego śmiałam po powrocie właśnie w podobny sposób.
Podsumowując powyższe akapity siedem godzin spędzonych w Oliwskim Ogrodzie Zoologicznym z pierwszej Niedzieli tego miesiąca uważam za mile spędzony czas i ogólnie udany dzień wyglądający nieco inaczej. Warto było tam się wybrać, chociażby dla tego ryku lwa, czy radości przejawianej przez małą Zuzię w czasie oglądania zwierząt.

Kategorie
Piosenki z przekazem udostępnione pliki

Udostępniony 09 – Krakowski Spleen – Maanam.

Witajcie
ode mnie jedno z muzycznych wspomnień, pamiątek jakie zostawiła nam zmarła niemal dwa tygodnie temu Kora Jackowska, o czym już tu informowałam.
Utwór "Krakowski Spleen" jest moim zdaniem jednym, bo napewno nie jedynym, z tych utworów, w którym wokalistka grupy Maanam ujawnia swoje możliwości głosowe. Od spokojnego, kojącego, więc balladowego tębru głosu, przechodzi naglę do zdecydowanie bardziej mocniejszego, jakby gniewnego, bardziej krzykliwego, charakterystycznego dla rocka brzmienia wokalu. MP3 do odsłuchania i przypomnienia sobię umiejętności tej wspaniałej artystki w moich plikach udostępnionych. Ja jeszcze tego nie mogę zrobić, bo ilkroć słyszę coś jej i po chwilowym odsłuchaniu, z oczu lecą mi łzy, ale za to wy to zrubcie.

Krakowski Spleen – tekst

Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę
Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie
Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach
Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza

Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny
Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz

Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach
Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz

Kategorie
Inne, dziwne, lecz ciekawe i cudze. udostępnione pliki

Zabawa dla was: 02 – udostępnione 08 – Bliżej mi.

Witajcie
proponuję wam pewną zabawę.
W plikach przeze mnie udostępnionych znajdziecie utwór pod tytułem; "Bliżej mi". Jego tekst powstał z odniesień do rozmaitych powszechnie znanych piosenek, raczej z lat 80 i 90, lecz jest tam też kilka odniesień do piosenek trochę młodszych, z lat 2000. Co w związku z tym?
Waszym zadaniem jest odnalezienie jak największej liczby tych odniesień, o czym informujcie mnie w komentarzach.
Sama piosenka pochodzi z 2017 r, a konkretnie ze Stycznia, lecz ja usłyszałam ją po raz pierwszy w Marcu owego roku. Od razu znalazłam kilka odniesień. Osobiście lubię się tak pobawić z piosenkami, a wy?
OK, to raczej tyle ode mnie tytułem wstępu.
To jak, ktoś chętny? Nie widzę rączek w górzę! 🙂

To teraz wszyscy chętni kierunek: Magdar1999, pod menu z entera – udostępnione pliki i tam ten o nazwie: "Bliżej mi".
Miłej zabawy.

Kategorie
Inne, dziwne, lecz ciekawe i cudze. udostępnione pliki

Na dobranoc? 01. Udostępnione: 07 – rosyjska kołysanka „Tili, tili, bom – tłumaczenie.

Witajcie
W tej kategorii pewnie będą przeważały formy tekstowe, choć zobaczymy, czy będzie to wyłączna forma zamieszczanych tu treści, a to już tylko czas pokaże.
Treści będą, jak wskazuje nazwa niniejszej sekcji bloga dość dziwne, ale może kogoś one zastanowią?
Dziś znaleziony dosłownie wczoraj twór, rosyjska kołysanka straszydło pod tytułem: "Tili, tili, bom". Ja o tym słyszałam kilka lat temu, ale jestem ciekawa, czy ktoś z was jeszcze ją zna.
Po niżej przetłumaczony tekst, a oryginalne, rosyjskie mp3 w plikach udostępnionych dla odważnych lub po prostu ciekawych. Dobranoc, kolorowych snów.

Tili tili bom
Zamknij swe oczka
Ktoś chodzi wokół domu
I puka do drzwi
Tili tili bom
Nocne ptaki nieznośnie hałasują
On jest już w domu
Przyszedł po tych, którzy nie śpią
On idzie
On się zbliża
Jest już blisko
Tili tili bom
Słyszysz kogoś w pobliżu?
Spogląda zza rogu
Patrzy prosto na ciebie
Tili tili bom
Cicha noc ukryje wszystko
On skrada się za tobą
I za chwilę cię złapie
On idzie
On się zbliża
Jest już blisko

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Okazjonalnie

Dzień przyjaciela.

Witajcie
dziś – 30.07 obchodzimy dzień przyjaciela.
Z tej okazji chciałabym z tego miejsca podziękować garstcę osób, których mogę tak nazwać. Nie będę wymieniać z imion, wspomne jednak, że osób, których mogę tak nazwać z czystym sercem jest czwórka. Widać, że osobowość dość introwertyczna.
Lepiej mieć jednego przyjaciela, takiego prawdziwego, na którego można liczyć, niż tysiąc tak zwanych przybranych, przyszytych, okazjonalnych przyjaciół.
Tym czterem osobą, w tym dwum przybywających od czasu do czasu na tym programie, hehe, chciałabym podziękować.
Dziękuję wam za to, że jesteście, że w trudnych chwilach mogłalm liczyć na wasze wsparcie. Próbowaliście pocieszyć, rozśmieszyć, gdy mi nie było do tego po drodze, czzęsto poradziliście coś, ale i skrytykowaliście. Przyjacielem jest osoba, która nie tylko ci pomaga, jest przy tobie również w tych gorszych momentach życia i potrafi skrytykować, wyrażając własne myśli na dany temat. Dziękuję wam za całą reszte, której tu nie napisałam, bo zapewne jeszcze jest coś, o czym nie wspomniałam.
Naprawdę bardzo się cieszę, że pojawiliście się na mojej drodzę życiowej.

pozdrawiam nie tylko przyjaciół, ale i zwykłych zjadaczy chleba odwiedzających tego bloga. 🙂
zapraszam do dalszych odwiedzin oraz komentowania tego jak i innych zamieszczonych tutaj wpisów.

EltenLink