Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Okazjonalnie

Dzień przyjaciela.

Witajcie
dziś – 30.07 obchodzimy dzień przyjaciela.
Z tej okazji chciałabym z tego miejsca podziękować garstcę osób, których mogę tak nazwać. Nie będę wymieniać z imion, wspomne jednak, że osób, których mogę tak nazwać z czystym sercem jest czwórka. Widać, że osobowość dość introwertyczna.
Lepiej mieć jednego przyjaciela, takiego prawdziwego, na którego można liczyć, niż tysiąc tak zwanych przybranych, przyszytych, okazjonalnych przyjaciół.
Tym czterem osobą, w tym dwum przybywających od czasu do czasu na tym programie, hehe, chciałabym podziękować.
Dziękuję wam za to, że jesteście, że w trudnych chwilach mogłalm liczyć na wasze wsparcie. Próbowaliście pocieszyć, rozśmieszyć, gdy mi nie było do tego po drodze, czzęsto poradziliście coś, ale i skrytykowaliście. Przyjacielem jest osoba, która nie tylko ci pomaga, jest przy tobie również w tych gorszych momentach życia i potrafi skrytykować, wyrażając własne myśli na dany temat. Dziękuję wam za całą reszte, której tu nie napisałam, bo zapewne jeszcze jest coś, o czym nie wspomniałam.
Naprawdę bardzo się cieszę, że pojawiliście się na mojej drodzę życiowej.

pozdrawiam nie tylko przyjaciół, ale i zwykłych zjadaczy chleba odwiedzających tego bloga. 🙂
zapraszam do dalszych odwiedzin oraz komentowania tego jak i innych zamieszczonych tutaj wpisów.

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Dlaczego ja muszę mieć takie szczęście. Ostrzegam. Wylew frustracji.

Witajcie
na początek przepraszam za ten charakter wpisu, jaki on przybieże, fale muszę gdzieś to z siebie yrzuci i przyokazji zapytać o kilka rzeczy.
Dlaczego ja muszę mieć zawszę takie szczęście?
Od kilku lat, a dokładniej od czterech pracuję nad własnym, większym projektem literackim. Przez ostatnią pogodę mam trudność ze znalezieniem chęci, aby do tego usiąść, a obiecywałam sobie, że przez ten okres wakacji zrobię znaczące zmiany w niniejszym projekcie.
Jakiś efekt tych postanowień?
Jest, owszem.
Moje nerwy znów reagują frustracją, gniewem na złośliwość rzeczy martwych. OK, jakieś drobne poprawki zostały wprowadzone, ale naprawdę drobne.
Jak już się zabrałam do wprowadzania tych zmian, to w Piątek wieczorem, komputer nie wiem dlaczego sam mi się wyłączył, akurat w momencie, gdy chciałalm wykonać zapis. Co to? Ingerencja całkowicie zaćmionego księżyca, o której już tu wcześniej pisałam? To nie był brak prądu, bo miałam jeszcze podłączone do tego samego przedłużacza, co komputer, radio, a to grało normalnie, bez przerwy, zaś komputer się wyłączył. Gdy go uruchomiłam ponownie, aby sprawdzić, czy aby nie pojawi się jakieś powiadomienie, które mogłoby być pomocne w wyjaśnieniu tej sytuacji… Jak myślicie, coś się takiego pojawiło? Oczywiście, że nie, po co?
Nie miałam wyboru, następnego dnia musiałam zacząć pracę redaktorską na nowo. Ja tak mam zawszę, albo bardzo często. Hmm, można powiedzieć, że na 100% przypadków, kiedy pracuję nad tym projektem 80% jest niepomyślnych wypadków.
Ja już naprawdę nie wiem od czego to zależy.
Z kolei dziś, przed paroma minutami, również pracowałam nad tym tekstem i znów word zgłosił, a właściwie poinformował mnie, że nie odpowiada. Znów miałam tylko odczytać poprawiony fragmencik i zapisać zmiany, ale nic z tego, bo program kolejny raz postanowił zastrajkować. Ktoś, typu Dawid, mi powie dlaczego? To wina windowsa X, czy może word w starszej wersji 2003 przestaje być wspierany na nowszych systemach operacyjnych windowsa?
Czy wy, którzy piszecie własne teksty, jeżeli robicie to w wspomnianym wordzie, to zdażają się wam podobne przejawy nieposłuszeństwa przejawiane przez owy program?
Wiecie co, ja chyba serio przerzucę się na notatnik z robieniem jakich kolwiek plików tekstowych, bo do tego microsoftowego programiku co się zowie microsoft office word nie mam już cierpliwości i sił, aby z nim walczyć.
Przyznaję to. Microsoft office word wygrał tą wojnę, a nastąpi to ostatecznie, gdy, w najbliższym czasie przejdę z niego na notatnik, może on okaże się bardziej skory do pomocy.

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Ko odwiedził gdynie?

Witajcie
wreszcie. Wreszcie. Myślałam, że się tego już nie doczekam, ale to się stało.
Wkońcu Gdynia została zaszczyczona odwiedzinami… deszczu.
Tak. Deszczu, a właściie z lekkim toważystwem bóży. to znaczy gdzieś tam w tle lekko coś pogrzmiewa.
Pada, adekatnie nawet w odniesieniu do tego o czym pisałam wcześniej.
Nawet góra, przysłowiowe anioły, płaczą nad stratą jaka dotknęła środowisko rodzimej muzyki rockowej.

Pozdrawiam

Kategorie
Bliżej gwiazd - moi artyści muzyczni i nie tylko. Okazjonalnie

Nieżyje Olga Sipowicz znana jako Kora Jackowska.

Witajcie
dziś ze smutną z kolei wiadomością. Dziś około godziny 5 rano zmarła Kora Jackowska – wokalistka popularnego zespołu rockowego Manam. Na przestrzeni wielu lat kariery zespół zdobył uznanie i sławę dzięki takim utworom jak: "Szare miraże"
(…) Tysiące twarzy, setki miraży.
To człowiek tworzy metamorfozy.
Metamorfozy. Metamorfozy. Metarmofozy.

"Nie poganiaj mnie":
(…) Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech.
Nie poganiaj mnie, bo gubie rytm.
Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech.
Nie oganiaj mnie, bo gubię rytm.

"Luciola":
(…) Luciola! Luciola! Luciola! Ktoś znowu woła mnie po przez iatr.
Luciola! Luciola! Luciola! On znowu woła mnie po przez wiatr.

"w moim śnie":
(…) W moim śnie, cudownym śnie,
tylko kocham, kocham, kocham, bawię się.

TTych wspaniałych tekstów jest jeszcze więcej.
Powodem śmierci artystki była jej walka z nowotworem – rakiem, z którym zmagała się od kilku lat. Odeszła od nas mając 67 lat.
Jej muzyka pozostanie z nami już zawszę, podobnie jak samaartystka w sercach słuchaczy.
Forewer in my heart.

pozdrawiam

Kategorie
Okazjonalnie

Uwaga, uwaga! Mars się zbliża i ma wodę!

Witajcie
Ode mnie jeszcze jedno wydarzenie z tych astronomicznych, a mianowicie do naszej planety zbliży się nie kto Iny jak jeden z naszych sąsiadów "czerwona planeta", nazywana od imienia rzymskiego Boga wojny oraz popularnego batonika "Mars". Artykuł na ten temat poniżej.

Zbliżenie Marsa do Ziemi 2018 będziemy mogli obserwować już w lipcu. Pod koniec miesiąca Mars znajdzie się najbliżej Ziemi i tym samym stanie się najjaśniejszym punktem na niebie. To właśnie siódmego miesiąca roku będzie zlokalizowany najbliżej Ziemi od kilkunastu lat.
Kiedy? Zbliżenie Marsa do Ziemi 2018 nastąpi ostatniego dnia lipca. To właśnie w ten dzień Czerwona Planeta znajdzie się w odległości zaledwie 57,6 miliona kilometrów od nas. Mars najjaśniejszym punktem na niebie będzie jednak kilka dni wcześniej, a dokładniej 27 lipca (piątek) i to właśnie wtedy najlepiej obserwować to zjawisko. Ostatnie zbliżenie "czerwonej planety" miało miejsce w 2003 roku, a więc piętnaście lat temu. Zbliżenie Marsa do Ziemi 2018 będzie można oglądać przez całą noc.
Zjawisko to nastąpi dzięki wielkiej opozycji Czerwonej Planety, co oznacza, że Mars znajdzie się dokładnie po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. To właśnie 27 lipca Mars będzie dobrze oświetlony i doskonale widoczny nawet gołym okiem. Można także obserwować to zjawisko przez teleskop, co łatwiej pozwoli zobaczyć więcej szczegółów oraz dostarczy wyjątkowych wrażeń wszystkim obserwatorom.
Po lipcowej obserwacji zjawiska, na kolejne, miłośnicy astronomii, będą musieli czekać do 2035 roku. Wtedy też Mars znajdzie się jeszcze bliżej Ziemi – w odległości około 57 milionów kilometrów.

Co o tym myślicie? Ja uważam, że to dość ciekawe zjawiska, zarówno wspominane wcześniej całkowite zaćmienie Księżyca, jak i zbliżenie Marsa do Ziemi. Trochę żałuję, że nie mogę tego zobaczyć, lecz wyobrazić na szczęście już tak, choć wiadomo, że to nigdy nie będzie to samo i jest jedynie niewielką namiastką. Bardziej chyba wolałabym zobaczyć zbliżenie Marsa, niż całkowite zaćmienie Księżyca, choć nie ujmuje mu ogólnego stopnia ciekawości jaki posiada.
Słyszeliście, że na Marsie znaleziono zbiornik wodny podobny do jeziora? Dowiedziałam się o tym wczoraj lub przedwczoraj. Zbiornik wodny podobny do jeziora zlokalizowany jest na biegunie południowym planety i przykrywa go warstwa lodu. Niemniej jednak jest to woda prawdopodobnie bardzo słona i oczywiście zimna, a istnienie życie jest tam bardzo mało prawdopodobne. Znaleziska dokonano pod flagą Europejskiej Agencji Kosmicznej przy użyciu radaru, który znalazł się na pokładzie orbitera Mars Express. Jak się to dzieję? Otóż MARSIS (instrument) wysyła w stronę Marsa fale radiowe i nasłuchuje odbić. Niektóre fale odbijają się od powierzchni, inne penetrują planetę nawet na 3 kilometry w głąb i zostają odbite gdy napotkają różnice w strukturze warstw. W latach 2012-2015 Mars Express przekazał informacje o bardzo silnym odbitym sygnale zebrane z 29 przelotów nad biegunem południowym. Najjaśniejszy ślad pochodził z regionu oddalonego o 9 stopni od bieguna, z głębokości 1,5 kilometra, a jego długość to 20 kilometrów.
Siła odbitego sygnału nie wystarczy, by jednoznacznie stwierdzić, że mamy do czynienia z wodą. Z pomocą przychodzi możliwość określenia przenikalności elektrycznej interesującej nas struktury. Aby ją określić trzeba znać siłę sygnału odbitego, a tę naukowcy mogli szacować jedynie w przybliżeniu. Jednak to wystarczyło, by stwierdzić, że przenikalność elektryczna interesującej ich struktury jest większa niż gdziekolwiek indziej na Marsie i jest porównywalna z przenikalnością znajdujących się pod lodem jezior na Ziemi. Orosei zapewnia też, że nie mamy tutaj do czynienia z cienką warstwą wody.
Jest to interpretacja możliwa i taka, która nie wszystkich przekonuje, ponieważ trudno jest wyjaśnić istnienie jeziora pod lodową powierzchnią Marsa.
Skoro jest tam jedno jezioro, to może znajduje się więcej jemu podobnych zbiorników wodnych? Czas poświęcony na dalsze badania pokaże.

Pozdrawiam

Kategorie
Okazjonalnie

Panie i Panowie głowy w górę. Całkowite zaćmienie Księżyca 2018.

Witajcie
27 Lipca… czekajcie, to dzisiaj? yyy. Ta… tak. No więc dzisiaj (27.07.2018) będzie miało miejsce zaćmienie naszego jedynego naturalnego satelity Księżyca. Wydarzy się to za sprawą umiejscowienia Słońca, Ziemi oraz Księżyca. Te obiekty muszą być ustawione w jednej linii oraz Księżyc w pełni musi się znaleźć w stożku cienia naszej planety. Gdy tak się stanie do "szarej Ziemi" nie dojdą w sposób bezpośredni żadne promienie słoneczne, a więc cała powierzchnia tego ciała niebieskiego jest ciemna, stąd właśnie nazwa zjawiska.
To zjawisko zacznie się o godzinie 21:30 i będzie je można obserwować przez 1 godzinę, 42 minuty oraz 57 sekund. Dzięki temu to zaćmienie Księżyca będzie najdłuższe w całym stuleciu. Maksymalna faza przypadać będzie na o około 22:20.
Wyjątkowości zaćmieniu dodaje fakt, że wówczas satelita stanie się tzw. krwawym księżycem, przyjmując czerwoną barwę. Będzie to widoczne już w pełnej fazie zaćmienia. Zjawisko krwawego Księżyca związane jest z faktem wchodzenia satelity w cień naszej planety, przez co pada na niego więcej światła przefiltrowanego przez ziemską atmosferę.
Podobno zaczerwienioną tarczę zwykle szarego Księżyca będzie można zobaczyć z Ziemi bez użycia sprzętu mającego właściwości przybliżające obiekty znacznie oddalone. Posłużenie się w tym celu tego typu sprzętem zapewni wyjątkowe wrażenia, co prawda wszystkim tym, którzy mogą to zrobić i którym to coś da.
Najlepiej przeprowadzić obserwacje owego ciała niebieskiego z balkonu, wzgurza czy tym podobnego miejsca. Dla miast leżących na wschodzie Polski wschód Księżyca nastąpi około godziny 21:11, zaś dla miast zachodnich około 21:46. Najbardziej widoczny, znajdujący się ponad budynkami i drzewami będzie właśnie około 21:30.
A co z nami? My możemy się posłużyć jedynie wyobraźnią, która i tak nie odzwierciedli nam w pełni rzeczywistego obrazu, ale warto spróbować sobie to zobrazować, a przy dobrym opisie może się nam to udać. 🙂
Tak więc drodzy Eltenowicze głowy w niebo o 21:30. Tym bardziej, że następne takie długie zjawisko będzie miało miejsce dopiero w 2123 roku, czyli w czasach, których już nie dożyjemy, chyba że stosunkowo szybko zostanie odkryta recepta na długowieczność i znajdą się chętni na to, aby z niej skorzystać.
I jak, ktoś będzie obserwował omówione zjawisko?

Pozdrawiam

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Zdażyło mi się to, o czym tylko słyszałam.

Witajcie
piszę coś od siebie, będzie krótko, ale jednak.
Dziś zdażyło mi sie to, o czym tylko słyszałam od kolerzanki, poznanej w liceum.
Wracając z Wejecherowa, a konkretnie z miejscowości za nim o pięknej i nikomu nic nie mówiącej nazwie Bolszewo, nie dałam zarobić Szybkim Kolejom Miejskim. Tzn… ja chciałam, ale oni nie byli zainteresowani. Oto co się wydażyło:
– tak? Słucham Panią.
– Dobry wieczór. Ja poproszę bilet, niewidomy, pierwsza grópa do Gdyni Leszczynki.
– Yyy… to wie Pani co? Tu są takie siedzenia składane, po lewej i prawej stronie. Pani sobie tu usiądzie przy nas.
Ha. Wystarczy mieć białą laskę i odrobine szczęścia. 🙂
Jak mówiłam taką sytuacje na tej trasie: Wejecherowo – Gdynia i odwrotnie bardzo często miała poznana przeze mnie również niewidoma kolerzanka, która jeździ od jakiś 8 lat.
A ja chciałam zapłacić, co prawda grosze, ale chciałam, już miałam przygotowane pieniądze, a oni nimi pogardzili. To smutne. człowiek ma dobre chęci, a tak nimi pogardzą. 🙂
OKey, ich strata, a ja nic nie straciłam.
Życzę miłej nocy, Eltenowicze
Pozdrawiam

Kategorie
Piosenki z przekazem udostępnione pliki

Awatar 05 – Wint of change – Scorpions

Witajcie
aaa, jednak. Kto zaskoczony? Nie tylko polskiej muzyki się słucha. 🙂
Ten utwór chodził mi po głowie już od kilku dni, pewnie za sprawą wpadającego w ucho pogizdywania oraz całego tekstu, który jakoś tak zawszę poruszał, tchnął jakimś przekazem i użekał. Zawszę lubiłam tą piosenkę.
Utworek grupy Scorpions pod tytułem: "wint of change". Pewnie każdy z was zna, raczej nie ma osoby, która by go nie znała.
Opowiada o czasie zmian, które w Europie zaczęły się u schyłku lat 80 ubiegłego wieku. Sam powstaw 1990r, a inspiracją był koncert grupy Scorpions w Moskwie dwa lata lub rok wcześniej.
Tekst poniżej i tłumaczenie na końcu wpisu.
Życzę wam miłego słuchania, aby wam było przy tym przyjei jkjest zawszę mnie.

Follow the Moskva
Down to Gorky Park
Listening to the wind of change
An August summer night
Soldiers passing by
Listening to the wind of change

The world is closing in
Did you ever think
That we could be so close, like brothers
The future's in the air
Can feel it everywhere
Blowing with the wind of change

Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow dream away
In the wind of change

Walking down the street
Distant memories
Are buried in the past forever
Follow the Moskva
Down to Gorky Park
Listening to the wind of change

Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow share their dreams
With you and me
Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow dream away
In the wind of change

The wind of change
Blows straight into the face of time
Like a stormwind that will ring the freedom bell
For peace of mind
Let your balalaika sing
What my guitar wants to say

Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow share their dreams
With you and me
Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow dream away
In the wind of change

Tłumaczenie:

Przemierzam Moskwę
Do Parku Gorkiego
Wsłuchując się w wiatr zmian
Sierpień, letnia noc
Żołnierze przejeżdżają
Słuchając wiatru zmian

Świat się kurczy
Czy kiedykolwiek pomyślałeś
Że mogliśmy być tak blisko, jak bracia?
Przyszłość wisi w powietrzu
Czuję ją wszędzie
Zdmuchiwana wiatrem zmian

Zabierz mnie w magię chwili
W noc chwały
Gdzie dzieci przyszłości odpływają we śnie
W wietrze zmian

Schodzę ulicą
Odległe wspomnienia
Na zawsze pogrzebane w przeszłości
Przemierzam Moskwę
Do Parku Gorkiego
Wsłuchując się w wiatr zmian

Zabierz mnie w magię chwili
W noc chwały
Gdzie dzieci przyszłości dzielą swe sny
Z tobą i ze mną
Zabierz mnie w magię chwili
W noc chwały
Gdzie dzieci przyszłości odpływają we śnie
Niesione wiatrem zmian

Wiatr zmian wieje wprost
w oblicze czasu
Niczym burzowy wiatr, który zabije w dzwon wolności
Dla spokoju umysłu
Niech wyśpiewa twoja bałałajka
Co powiedzieć chce moja gitara

Zabierz mnie w magię chwili
W noc chwały
Gdzie dzieci przyszłości dzielą swe sny
Z tobą i ze mną
Zabierz mnie w magię chwili
W noc chwały
Gdzie dzieci przyszłości odpływają we śnie
Niesione wiatrem zmian

Kategorie
statusy i sygnatury - z kąd pomysł?

Status: 21.07.2018r.

Możesz opierać się swojemu przeznaczeniu, lecz pamiętaj, przyjdzie taki dzień, w którym ono upomni się o ciebie i wtedy mimo wszelkich chęci nie uda ci się go uniknąć. Przed przeznaczeniem się nie ucieka, z nim się godzi.

Kolejny wymysł. Znów w moim statusie zdanie własne. Stworzone około 03.06.2018r. wynikiem pewnej refleksji. Zapewne umieszcze je w jakimś swoim dłuższym tekście, na którego potrzeby ono pierwotnie powstało, ale do tego jeszcze dużo czasu i zobaczymy, czy nie zmienie koncepcji, a ponieważ jego wydźwięk jest uniwersalny, postanowiłam się nim tutaj z wami podzielić. 🙂

Pozdrawiam serdecznie

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Małe sukcesy Okazjonalnie Uśmiech proszę.

Matura? Maturka. Tak, to właściwsze nazwa, czyli moje odczucia i wrażenia po majowym egzaminie dojrzałości.

Witajcie,
egzamin dojrzałości za mną i wiecie co? Ja w cale nie czuję się dojrzalsza z tego powodu. Mam zacząć się niepokoić, czy to całkiem normalny stan rzeczy?
OK. oto opis jakże miłych pięciu dni z rzeczonym egzaminem i wszelkich związanych z nim odczuć i spostrzeżeń. Od siebie mogę wam życzyć tak jak zawszę miłej lub względnie miłej lektury tych treści. Jeśli zaczniecie, mam nadzieję, że dotrwacie do końca. Uwaga. Zaczynam!
Kiedy wszystkie zegary świata, mimo próśb wielu uczniów o zatrzymanie lub nagłe przyśpieszenie o co najmniej cztery godziny, wskazały 9:00, uczniowie, w ślad za pilnującą ich podczas pisania i obserwującą uważnie niczym erynia komisją, przekroczyli progi swoich sal, w których miał odbyć się ten przecież najważniejszy egzamin dojrzałości. Gdy jedna z eryniastych przedstawicielek komisji o przeciętnej budowie ciała zajęła miejsce na przeznaczonym dla siebie krześle, ono uznało, że nie zniesie gęstniejącej atmosfery napięcia i wytężonych godzin intelektualnej pracy osób zdających, od której również stężeje atmosfera Sali egzaminacyjnej, więc odmówiło oczekiwanego i zwyczajowego posłuszeństwa… załamało się, niezdolne podtrzymać ciężaru ani siedzącej na nim egzaminatorki, ani napięcia. I w tym momencie sukces! Cel przedmiotu użytkowego posiadającego cztery nogi, siedzisko i oparcie zwanego popularnie krzesłem został osiągnięty. Zmienił on miejsce pobytu, nie mogąc pełnić funkcji, dla której powstał oraz momentalnie rozluźnił swoim załamaniem napięcie panujące w Sali. Zdający wybuchneli niepowstrzymanym śmiechem, a biedna egzaminatorka otrzymała nowe krzesło, na którym ostrożnie usiadła. Wymieniony mebel spełnił swoją funkcję wzorowo i w brew obawą nie uległ presji przebiegającego egzaminu maturalnego z matematyki, lecz za jego przykładem nie poszła druga z członków trzyosobowej komisji, jej kondycja psychofizyczna również okazała się odrobinę zbyt słaba do spełnienia powierzonego zadania: czuwania nad bezpieczeństwem zdających. W konsekwencji pojawili się ludzie w białych fartuchach, bynajmniej nie kucharskich i nagle osłabioną egzaminatorkę zabrali ze sobą w celu przywrócenia jej do czasów rzeczywistych, z których postanowiła zrezygnować.
Powyższa sytuacja nie przydarzyła się na moim egzaminie, ale u koleżanki i kolegów, a ja zostałam później o niej poinformowana. OK., tym opisem odbiegłam trochę od tematu tego wpisu, tak więc do meritum powracając, a właściwie je rozpoczynając.
U mnie całość egzaminów przebiegła spokojnie, bez takich przygód. Żaden sprzęt się nie zbuntował. Nawet mój prywatny komputer tego nie zrobił, a jemu się to zdarza, gdyż pozwolono mi pisać egzamin na własnym sprzęcie. 04.05. Miałam prawdziwy maraton – dzień egzaminu z języka polskiego: najpierw od 9:00 podstawę, a później od 14:15 planowo do 18:45 rozszerzałam się w tej płaszczyźnie. Za radą swojej polonistki, która towarzyszyła nam przed każdym egzaminem pisemnym od godziny 8:00 do jego rozpoczęcia, jak i z własnego doświadczenia, najpierw zaczęłam pisać wypracowanie. Wybrałam temat pierwszy, czyli rozprawkę z motywem tęsknoty na podstawie Lalki" Prusa". Temat OK., dobrałam do niego grecki mit o Odyseuszu, jako tęsknoty bohatera za ojczyzną, gdyż tego dotyczył podany fragment "Lalki", a w przytoczeniu własnego zdania o tęsknocie, co do jej wartości budującej bądź osłabiającej człowieka, stwierdziłam, że to zależy od rodzaju tego uczucia i od człowieka, czasem nas buduje, jak w przykładach, a czasem nas rujnuje, choć w czasach obecnych to częściej widzimy, że tęsknota rujnuje.
Egzamin rozszerzony za to dotyczył napisania rozprawki z wątkiem poezji w tle, a dokładniej, tu coś dla Kuby – Ambuloceta, poezji a filozofii, lecz tak zostało to napisane, że nie byłam w stanie wyłonić z tekstu głównej jego myśli, więc wybrałam temat drugi TZN. porównywanie wierszy, których tematem była bieda. Stwierdziłam tam, że w wierszach jest więcej różnic, niż podobieństw, choć te również się pojawiają. Ogólnie mówiąc, to z rozszerzenia jestem zadowolona i ciekawi mnie ile uzyskam z niego procent. Na początku tego egzaminu powiedziałam do komisji, że będę siedziała do końca i jak wspominałam zaczęłam o 14:15, a skończyć miałam o 18:45. Myślicie, że byłam słowna i skończyłam 15 minut przed 19? Odpowiedź brzmi: nie. W rzeczywistości rozszerzenie, które tak właściwie zaczęłam pisać o 15, bo wcześniej próbowałam zrozumieć tekst o poezji a filozofii oraz zinterpretować dwa wiersze i z uśmiechem odezwałam się do komisji o 18:05:
_ Proszę Pani?
– tak?
– Mam dobrą wiadomość… skończyłam.
Drugiego dnia egzaminów: 07.05 niewyraźna mara przestała być marą, a stała się lekko przerażającą rzeczywistością rzucającą posępny cień na najbliższe godziny. Część matematyczną, ponoć królowej nauk, bo to właśnie o niej mówię, zdawałam w piśmie punktowym, bo na komputerze, jak dla mnie byłoby to niemożliwe. Z pośród 34 zadań, 25 było zamkniętych na A, B, C, D. Jestem z siebie dumna, bo zrobiłam wszystkie 25 zamkniętych zadań. Części byłam pewna, a część strzelałam, w sumie to większość, bo w całym arkuszu dużo było w tej części dziwnej geometrii, ale może coś z tego będzie.
Najbardziej ciekawa jestem jednak wyników egzaminu maturalnego pisemnego, który odbył się następnego dnia, czyli z języka angielskiego. Jestem pewna, że kilka zadań rozwiązałam dobrze. Matura z angielskiego składa się z trzech części i na nią jest mniej czasu, niż na pozostałe egzaminy. Zamiast czterech godzin, jakie przysługiwały mi dotychczas po wydłużeniu czasu, maksymalny czas wynosił trzy godziny lub nawet dwie i pół. W pierwszej części jest słuchanie, odpowiedzi: ABCD, lub wybiera prawda, fałsz, w drugiej części to zadania też raczej zamknięte, lecz na gramatykę, słownictwo ITP., trzecią i ostatnią częścią jest napisanie e-maila. Łącznie zadań było dziesięć: trzy ze słuchania, sześć gramatyczno-stylistycznych, na rozumienie tekstu i jedno zadanie z pisania. Pisanie dotyczyło uczestnictwa w kursie językowym: opisz miejsce, w którym jesteś/krajobraz, zalety tego kursu językowego, kwestie zakwaterowania na czas kursu oraz trudności jakie napotkałeś podczas kursu. W sumie to zadanie nie było takie złe. Opisałam jakoś ten krajobraz, lecz obawiam się, że potraktują to bardziej jako odniesienie, bo powiedziałam geograficznie gdzie się znajduję i wspomniałam, że miejscowość otoczona jest lasem i kilkoma jeziorami. Nie wykonałam jednego z tych czterech podpunktów, tego o problemach jakie napotkałeś podczas kursu, ale pozostałe wykonałam, tak więc, coś z tego będzie. Naprawdę jestem ciekawa wyniku procentowego z angielskiego.
Na koniec, tak kończę już, nie zamęczam was przydługim wywodem, odbyła się część ustna egzaminu dojrzałości. U mnie w Bydgoszczy przypadło to na tydzień po zakończeniu ostatniego egzaminu pisemnego: 15.05 ustny z języka angielskiego i 17.05 z języka polskiego. Z obydwu tych egzaminów jestem zadowolona, gdyż to jedyne egzaminy, których rezultat dostaje się popołudniu tego samego dnia. Tak więc: angielski 40%, a polski 95%. Na całej maturze progiem gwarantowanym, aby zdać jest 30%, nie licząc jak na razie rozszerzenia, które tego progu nie ma wcale.
Dodam jeszcze, że do całej matury podeszłam spokojnie, na zasadzie kolejnych kilku testów, które trzeba napisać i jakoś zdać. Bardziej się denerwowałam przed samym Majem, niż w jego trakcie. Obawiałam się tylko z angielskiego, lecz tu chodziło bardziej o to czy zdążę i okazało się, że mi się udało.
Odezwę się niebawem, w przeciągu dwóch następnych tygodni. Liczę na to, że jakoś skomentujecie otrzymany opis połowy Maja tego roku.
Teraz pozostaje mi już tylko czekać na wyniki owego egzaminu dojrzałości: 03.07.2018 i cieszyć się z wakacji.
Magda

EltenLink