Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Piosenki z przekazem Uśmiech proszę.

Element programu artystycznego ze studniówki.

Witajcie
Jako, że w miniony Piątek 09.02 w mojej szkole odbyła się studniówka prezentuję wam moje dzieło z tym
związane.
Stworzenie tego tworu zajęło mi ? godziny z Soboty, ale warto było poświęcić na to ten czas. Nie dość, że mnie osobiście, jako autorce podobał się ten tekst, to jeszcze zyskał uznanie nie tylko mojej klasy, wychowawcy, ale i całej zgromadzonej podczas balu maturalnego widowni, na którą składały się osoby około 25 uczniów i do 30 nauczycieli przedmiotowych oraz internackich i dyrekcji …

Tekst, który znajdziecie pod tymi wszystkimi zdaniami właściwie oddzielony opowiada o naszych zmaganiach z przedmiotami maturalnymi. Słowa zostały napisane pod melodię piosenki Maćka Maleńczuka "Ostatnia nocka", co jest bardziej znane z początkowych słów: "Boli mnie głowa i nie mogę spać".
Hmm, co tu jeszcze mogę napisać. Z tym tworem odbyły się trzy, tak dokładnie trzy próby. Efekt finalny możecie zobaczyć, jeżeli jesteście zainteresowani, a dodam, że warto to posłuchać, na fb Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego Numer 1 Dla Osób Niewidomych i Słabo Widzących Imienia Louisa Braille'a w Bydgoszczy (w skrócie PKOSW nr. 1 im/ L. Braille'a). Jakość może i nie jest najlepsza, ale biorąc pod uwagę niektóre filmiki, na które się natknęłam, to, to i tak jest w dobrej jakości. Nie wiem jako to będzie z wami, ale ja tekst z nagrania jestem w stanie zrozumieć, może to dlatego, że jestem jego autorem? To co jest na szkolnym fb jest tylko fragmentem, tak od połowy tekstu i niestety bez czwartej zwrotki, bo operator sprzętu wyciszył nam podkład, mylnie sądząc, że to już koniec, a wszyscy zaczęli klaskać, więc my już nie prezentowaliśmy ostatniej zwrotki, czego trochę żałuję, ale i tak uważam występ za udany.
Niech ktoś mi teraz powie, że nie da się przygotować programu artystycznego w tydzień. Można, a moja klasa to udowodniła, finalnie
przewyższając oczekiwania zgromadzonych gości. Teraz na poważnie, mimo wszystko nie polecam takiego rozwiązania.
OK., przerobiony przeze mnie tekst zamieszczam poniżej. Miłej lektury. Jestem ciekawa waszych komentarzy. Ahh, stwierdzenia jakie w nim się pojawiają są autentyczne, w szczególności mówię tutaj o początku tego utworu.

Już po północy i nie mogę spać,
na dziś oddaję z polskiego rozprawkę.
Napisać tekst – 250 słów,
Czasem to w cale nie jest takie łatwe.

Wokół mrok, mrok, mrok, a ja siedzę sam.
Liczba słów lekko się nie zgadza,
Ale ja już wiem, patent na to mam:
Tekst się powiększy, będzie może 2.

No i cóż, jak będzie źle,
to się poprawi. Poprawi się, co to jest?

Ostatnią dobę na naukę mam.
Kpi sobie ze mnie ta matematyka.
To chyba jakiś obcy język jest?
Logarytm, ciąg – wszystko mi się miesza.

Tylko noc, noc, noc, Znowu zadań stos,
Chyba o pomoc poproszę kolegę, no bo przecież on
Rozszerzenie ma.
Ajj! Pani profesor chyba znowu mnie obleje.

Ale cóż, jak będzie źle,
to się poprawi. Poprawi się, co to jest?

Boli mnie głowa i nie mogę spać,
Bo w tym tygodniu test z angielskiego.
Słówek do nauki bardzo dużo jest,
jak ja się mam nauczyć wszystkiego?

Siedzę dzień, noc, dzień próbuję uczyć się,
Lecz jak na razie marnie mi wychodzi.
Nie tylko słówka, gramatyki też,
Lecz ona średnio do mej głowy wchodzi.

Ale cóż, jak będzie źle,
to się poprawi. Poprawi się, co to jest?

Skończy się Maj, uśmiechniemy się,
Egzaminy w końcu za nami,
A wy w tej szkolę dalej męczcie się.
My na wakacje najdłuższe ruszamy!

W końcu pół, pół noc, wyniki już mam.
Tak cały miesiąc się obawiałem, no i co,
co, co? Zaraz dowiem się.
Drżącymi dłońmi rozrywam kopertę,

Oh nieee, znów przeżyć to?

To chyba zły sen?

Taaak! Bo wszyscy zdaliśmy!

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Okazjonalnie statusy i sygnatury - z kąd pomysł?

Status – 07.02.2018r.

Ktoś opuścił świat, nie ma go wśrud nas. Poznał inny, tak zwany raj… Strata.

słowa mojego autorstwa, które nagle mi do głowy wpadły.
Wczoraj dowiedziałam się, że odeszła jedna osoba z mojej rodziny, ktoś z kim byłam związana stosunkowo
silną więzią.
Tak, życie jest przewrotne. Dziś jesteśmy, a jutro nas nie ma. Urok życia.
Jedni się rodzą, a drudzy umierają, aby zrobić miejsce dla kolejnych. Oto nieprzerwany cykl życia.
Ehh.
Mam cię w sercu i wspomnieniach. W nich nigdy nie odejdziesz. Jeśli istotnie poznałaś tak zwany raj,
to chciałabym abyś była tam szczęśliwa i zdrowa, bo tutaj trochę ci tego zdrowia zabrakło.
Tęsknota, pamięć, miłość na zawszę.
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Małe sukcesy

Po co się tak martwić?

Witajcie
Dzisiaj piszę raczej krótko przy okazji zastanawiając się nad własną postawą, jaką kolejny raz przejawiłam. Cała sytuacja, o której chcę wspomnieć działa się na tle szkolnym.
W miniony Poniedziałek pisałam test z j. angielskiego, lecz nie udało mi się go ukończyć. Nauczycielka uwzględniła to, że na maturze mamy więcej czasu na rozwiązanie arkuszu niż 40min. Jak również to, że ja pracuję nieco wolniej od innych i pozwoliła mi dokończyć test następnego dnia. Pocieszona tą myślą i możliwością uzbierania jeszcze kilku punktów, aby uzyskać pozytywną ocenę poduczyłam się jeszcze. Przyszedł czas ostatecznego zaliczenia sprawdzianu na koniec omawiania działu, dodam, że na szczęście to działo się rano, więc mogłam szybko to napisać i nie musieć obawiać się, czy dostatecznie się nauczyłam. Faktem jest, że kiedy już to napisałam byłam zadowolona, że w końcu mam to za sobą. W weekend poprzedzający uf sprawdzian stresowałam się najbardziej tym, że nie jestem w stanie zapamiętać reguł używania prostych czasów przyszłych, a przynajmniej tak mi się wydawało. Dwa dni później otrzymałam wynik owego testu: 61%=3+.
Ucieszyłam się tym bardziej, gdy się dowiedziałam, od nauczycielki, że najlepiej wyszły mi zadania z gramatyki/czasów przyszłych i słownictwa, czyli w zasadzie z tego, czego uczyłam się najbardziej i najwięcej się obawiałam oraz stresowałam. Pomijam fakt, że dział dotyczył sportu, czyli w zasadzie prostego słownictwa, lecz gorzej było z wspominanymi czasami przyszłymi. Co się jednak na martwiłam, na wkurzałam na swoją lekką ułomność wynikającą z niemożności zapamiętania reguł użycia owych czasów…
Wiadomość z Piątku, którą chciałam się także podzielić i która również dotyczy j. angielskiego jest taka, że w Czwartek pisałam jeszcze zaległy test, z którego otrzymałam: 53%=3. Dział dotyczył kultury, więc słownictwo już trudniejsze, niż to ze sportu, ale jak się okazało finalnie nie wyszło to tak źle. Przed dostaniem tego wyniku myślałam, że nie poświęciłam na naukę wystarczającego czasu i miałam lekkie wyrzuty sumienia, lecz jak się okazało znów niepotrzebnie. Z powodu przedmiotów maturalnych, bo do tych sprawdzianów z angielskiego dołączyła jeszcze w międzyczasie matematyka i związanych z nimi nerwów niestety we Wtorek, Środę i Czwartek bolała mnie głowa. To dlatego, że zbyt mocno się przejmowałam i pozwoliłam sobie na nagromadzenie mało optymistycznych myśli.
Wspomnę jeszcze wam ą tej sytuacji szkolnej: tydzień temu w Piątek prezentowałam temat na próbny ustny tym razem z j. polskiego. To było drugie podejście, ponieważ za pierwszym razem tak się tym wszystkim przejęłam, że się zacięłam, a później to już mi nawet nie zależało na tym, aby się odezwać i w rezultacie nie powiedziałam nic. Wracając jednak do Piątku tamtego tygodnia, powiedziałam sobie, że powiem, to co mam do powiedzenia i nie pozwolę, aby zapanowały nade mną emocję. Pomogło. Odezwałam się, przedstawiłam cały zaplanowany temat, lecz trochę poległam w części rozmowy z egzaminatorem, co w całości pozwoliło mi otrzymać ocenę 4. To nie znaczy, że z wyniku jestem nie zadowolona, przeciwnie, bardzo się z niego cieszę, lecz mam świadomość, że poległam na rozmowie i przynajmniej wiem, co muszę w przyszłości dopracować. Wcześniej czytałam sobie to kilkadziesiąt razy, aby zapamiętać napisany wcześniej tekst, a podczas pierwszego wystąpienia, a raczej jego próby, całkowicie poległam.
Dlaczego człowiek tak bardzo musi się przejmować/stresować do tego stopnia, że później nie ma już ochoty, aby robić cokolwiek innego? To u mnie raczej niestety powracająca tendencja. Ktoś z was potrafi mi wytłumaczyć jaki jest sens pojawiania się nerwów, skoro później okazuje się, że te były zupełnie niepotrzebne? Doświadczyłam tego na sobie wielokrotnie. Wtedy mówię sobie, że nie warto się tym przejmować i staram się przestać, ale jedynie na krótko mi się to udaje. Co o tym sądzicie, bo ja naprawdę nie umiem znaleźć w tej chwili odpowiedzi na to co jakiś czas powracające do mnie pytanie, czyli dlaczego człowiek tak się stresuję, skoro później wszystko układa się pomyślnie?
Co aktualnie? Aktualnie przygotowuje się do zdania podobnych zadań, staram się skupić na szkolę, choć jeszcze nie wygląda to tak jak powinno, nie mniej jednak próbuję posuwać się do przodu, a nie w tył i ku dołowi. Efekt? Jak można wywnioskować z powyższych informacji może być zadowalający, bo jak na razie pozytywny.
Odezwę się niebawem.
Pozdrawiam
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Małe sukcesy

Noworocznie od siebie, optymistycznie, czyli coś głównie o dzisiejszym dniu.

Witajcie
Nie sądziłam, że ten dzień będzie tak wyglądał, tak… hmm… przyjemnie.
Rano stwierdziłam, że jestem trochę nie wyspana, ale po śniadaniu to mi jakoś minęło, to znaczy nadal gdzieś tam było, z tym, że nie aż tak dokuczliwe. Nie musiałam się jakoś bardzo mocno śpieszyć, bo do szkoły, tak to już wcześniej wspominałam, we wtorki zawsze mam na 8:50. Na spokojnie wykonałam poranne czynności i na chwile włączyłam radio z komputera. Po chwili usłyszałam jedną z piosenek, które lubię. Samo to jak i świadomość, że mam na 2 lekcje i w tym czasie mogę zrobić coś jeszcze do szkoły wprawiła mnie w dobry nastrój. Oczywiście, tak jak chciałam, rano zrobiłam coś do szkoły i po dopakowaniu się poszłam do szkoły.
Na angielskim doświadczyłam ponownego przypływu endorfin (hormonów szczęścia). Na okres świąteczny pani od angielskiego zadała nam do zrobienia jeden z unitów. Zadań było sporo, czasem przy pracy nad nimi wkurzałam się na siebie, że czegoś nie rozumiałam, albo, że zadanie zajmuje mi dużo czasu, jednak jak się okazało dziś w szkolę warto było. Kiedy pani przeszła do mnie, spodziewałam się usłyszeć czegoś w stylu:
– Magda z całego unitu masz z piętnaście punktów.
Oto, co usłyszałam w rzeczywistości:
– Za cały unit można było zdobyć 99 punktów. Magda ty masz z całego unitu 63/64 punktów. Od 75 punktów stawiałam 4, więc tobie postawiłam 3. – Moja reakcja:
– Ile? Może Pani powtórzyć ile mam?
– 63/64 punkty, 3.
– Brawo Magda! – Reakcja jednego z kolegów.
– Sprawdziłam też wasze przyimki. To, co robiliście wczoraj… Magda tobie z przyimków postawiłam 4 minus. Trochę błędów było, ale ładnie zrobione.
Tak więc z angielskiego mam dwie pozytywne oceny, których się zupełnie nie spodziewałam, a zwłaszcza tego wyniku z unitu – 63/64 punktów. Serio myślałam, że będzie znacznie gorzej i tak, ja naprawdę niewierze w swoje możliwości, a później, koniec końców, się nimi zaskakuję.
Dwie kolejne lekcje minęły zwyczajnie, później, na polskim, coś tam powiedziałam kilka razy zgodnego z omawianym tematem, z czym zgodziła się moja polonistka. Nie żebym się jej jakoś specjalnie przymilała. Hehehehe.
Wczoraj zmienili nam plan lekcji, co nikogo z mojej klasy nie uszczęśliwiło. Wyobrażacie sobie to? Drugi semestr, klasie maturalnej zmieniają plan, o czym uczniowie dowiadują się, dosłownie, pięć minut przed lekcją. Na piątej lekcji mieliśmy mieć biologie, ale poszliśmy na angielski. Tą biologię będziemy mieć w Poniedziałek o 08:00, a matematykę wyrównawczą, którą mieliśmy o tej porze, mamy teraz mieć na ósmej godzinie lekcyjnej – 14:30/15:15. W Czwartek mieliśmy dwie godziny angielskiego pod rząd, a teraz druga z nich została przeniesiona właśnie na tą piątą godzinę lekcyjną w Poniedziałek. OK., będziemy kończyć o godzinę szybciej w Czwartek, ale za to, w moim przypadku, będę w szkolę przez 9 godzin od rana, bo po tej matematyce mam jeszcze śpiew. Ehh, coś za coś. Może z tym Poniedziałkiem nie będzie w cale aż tak źle. Cała klasa zgodnie stwierdziła, że wolała wcześniejszy plan, bez tych zmian, do czego przyznała się nam nawet pani od matematyki na dzisiejszej lekcji.
OK., trochę odbiegłam od tematu, jakim jest dzień dzisiejszy. No, ale to dla równowagi, aby nie było tak kolorowo. Hehe.
Wracając do meritum. Co wydarzyło się jeszcze dzisiejszego dnia?
Po lekcji języka ojczystego :), mieliśmy biologię, która również wpłynęła na mój dobry humor. Podtrzymanie tego stanu umożliwił mi fakt, że otrzymałam dwa plusy za aktywność. Powiedziałam definicję różnorodności biologicznej i spróbowałam z definicją allelu (zagadnienie z genetyki), czym zadowoliłam panią. 5 z aktywności u tej pani można otrzymać, kiedy uzyska się 3 plusy, więc mi do tego celu brakuje jednego plusa, o który nie wykluczone, że postaram się w Poniedziałek. Fakt, że już mam te dwa plusy zmotywuje mnie być może do przedsięwzięcia działań, aby uzyskać jeszcze jednego i te trzy zmienić na 5 z aktywności na lekcji. Spełnienie tego zamierzenia wiąże się z moim humorem aktualnego dnia, a zważywszy, że to będzie pierwszy dzień po zmianie planu, nie wiem jak będę nastawiona. Mały cel, ale finalnie pozytywnie wpływający na nastrój.
OK., na dziś kończę już chyba to swoje przynudzanie was tym wszystkim. 🙂
Od siebie życzę wam miłych dni. Niebawem, do końca tygodnia, znów się odezwę tutaj z czymś.
Na dzień dzisiejszy, optymistycznie nastawiona
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Okazjonalnie

Znów życzenia noworoczne.

Hello, Elten
Happy new year everybody! 🙂
Hehe. OK. To teraz po ojczystemu.
W nowym 2018 roku życzę wam Eltenowicze zdrowia, przede wszystkim. Odrobiny szczęścia, siły na walkę z wydarzeniami nowego roku. Walczcie o swoje marzenia, bądźcie odważni, bo na własnym przykładzie wiem, że odwaga w życiu się przydaje.
Chciałabym, abyście w tym roku spełnili, choć część swoich marzeń i postawionych przed sobą celów. Optymizmu w sercach i w myślach oraz zaakceptowania samego siebie w 100%.
Barwnych dni i całych miesięcy w 2018 roku.
Tego wszystkiego życzyłam wam ja
Postrzelona humanistka
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Oto moje usprawiedliwienie.

Witajcie
Teraz piszę krótko, może następny wpis będzie dłuższy, jak znajdę czas i chęci, aby go stworzyć. 🙂
Mam nadzieję, że u was wszystko OK. U mnie nawet dobrze.
Dlaczego znów mnie tu nie było przez ostatnich kilkanaście dni?

Uwierzycie, jeżeli powiem, że chciałam tu zajrzeć? Nie wiem, czy mi uwierzycie, hmm, pewnie nie, ale tak właśnie było. Chciałam tu się zalogować, lecz program stwierdził, że mnie nie lubi i uniemożliwiał mi logowanie po przez aplikacje z pulpitu komputera. W chwili, kiedy klikałam na ikonę Elten na pulpicie, niby mnie logował, ale albo występował błąd, albo zalogował mnie na konto typu gość, gdzie okazało się, że nie mogłam nic zrobić. Po wejściu na jakąkolwiek listę, program informował mnie, że jest ona pusta. Po kilkukrotnych próbach, w końcu dziś zdecydowałam się sprawdzić wersje zainstalowane po przez wpisanie polecenia %appdata% i wejściu w folder Elten, następnie bin oraz ściągnięcia programu przy użyciu znajdującego się tam instalatora. Okazało się, że ten proces pomógł i jak na razie mogę korzystać z programu, nie stosując wyjścia awaryjnego, którym było ściągnięcie instalatora bezpośrednio ze strony internetowej aplikacji: www.elten-net.eu.
Pojawienie się tutaj oprócz problemów z samym programem uniemożliwiały mi trochę obowiązki szkolne, z którymi i teraz się zmagam, więc nie wiem, kiedy znów się tutaj pojawię i kiedy coś tu dodam nowego. Proszę, uzbroicie się w cierpliwość. Za wszystkie dotychczasowe zniknięcia przepraszam, ale nawet, jeśli znikam na jakiś czas, to w końcu wracam tak szybko jak tylko mogę. Najczęściej jednak, jak widzicie moje zniknięcia wiążą się albo z obowiązkami szkolnymi, lub z samym programem, który bywa złośliwy, tak jak jego twórca.
Pozdrawiam
Do jak najszybszego zobaczenia
Trzymajcie się

Kategorie
Krutkie teksty. Okazjonalnie

Jesteś niepełnosprawny. Co z tego?

Witajcie
przypominam wam ten tekst, choć słuszniejby było wstawić go na portal społecznościowy typu Facebook, czy
blog internetowy, bo to, co chcę powiedzieć po przez ten wpis dla nas jest oczywiste, a nie zawsze takie
jest dla innych. Nie mogę jednak tego zrobić na wymienionych platformach, ponieważ żadnej z takowych
nie posiadam. 🙂
Dlaczego wykonuję republikację tego tekstu właśnie dzisiaj?
Otórz dzisiaj – 03.12.br. opchodzi się Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych (International Day
Of Persons with Desabilities) ustanowiony przez ONZ w 1992r.
Jeśli zdołam napiszę coś więcej o tym dniu w następnym wpisie jeszcze dziś.
Tym czasem tytułowy tekst. Miłej lektury. Jeżeli ktoś to czyta to bardzo proszę o pozostawienie komentarza z
możliwą opinią na temat tekstu.

Jesteś niepełnosprawny. Co z tego?
Napisany: 09.08.2016r.

Wreszcie jesteś wolny. Wolny od chemicznie zatrutego świata.
Wolny od tych wszystkich spojrzeń, jakie kierują na ciebie ludzie.
Patrzą na ciebie, bo myślą, że jesteś inny.
Tak, różnisz się trochę od nich, ale tak naprawdę jesteś taki sam.
To nic, że nie jesteś pełnosprawny.
Możesz przecież popełniać błędy, jak inni,
Zadawać pytania, gdy czegoś nie wiesz i nie wstydzić się swojej niewiedzy,
Prosić o pomoc, gdy czasami jej potrzebujesz, tak jak inni.
Ty też masz prawo być zagubiony, czuć się odrzucony.
Ty także jesteś człowiekiem, a to, że innym niż większość, to nic nie znaczy.
Przecież często ci inni są właśnie lepsi od tej większości, która jest w pełni sprawna.
Dziś możesz być samotny i może być ci źle, a jutro robisz coś wielkiego.
Uwierz, że ty jesteś niesamowity, wyjątkowy, wielki i wolny.
Tak, właśnie ty jesteś wolny.
Większość rzeczy robisz sam, zmagasz się z codziennością, pokonujesz kłody, które rzuca ci pod nogi życie,
A inni tylko cię chwalą, będąc w podziwie.
Przecież jesteś niepełnosprawny. Potrzebujesz pomocy, a jesteś samodzielny i nie załamałeś się.
Bądź wdzięczny. Ale nie ludziom, którzy cię nie znają, bo oni są w stanie tylko cię chwalić, podziwiać, a rzadko chcą i potrafią pomóc.
Bądź wdzięczny życiu. To ono cię ukształtowało i kształtuje nadal.
Bądź wdzięczny sobie, że znalazłeś siłę, która pozwoliła innym postrzegać cię jako osobę niezwykłą mimo niepełnosprawności.
Jesteś niepełnosprawny. I co z tego? Możesz być wielki. Wystarczy, abyś zechciał.

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Nie ma tak dobrze, matematyki nie będzie… To znaczy, będzie, ale z przymusową przerwą.

Witajcie
Całe wydarzenie miało miejsce w środę 15.11Br. W osiem osób siedzieliśmy w jednej z szkolnych sal pustej o 16. Przyszedł studiujący absolwent, nawiasem mówiąc studiujący matematykę w Bydgoszczy i udzielał nam korepetycji z wspomnianego wyżej przedmiotu ścisłego. Tłumaczy nam coś o równaniach, o tym, że najpierw musimy mieć założenie, które można uzyskać w trzech przypadkach. Po pierwsze w tedy, gdy x jest w mianowniku, wówczas należy całe wyrażenie stojące w mianowniku przyrównać do zera i stwierdzić, że jest ono równe lub różne od niego, a następnie rozwiązać jak zwykłe równanie liniowe. Drugi warunek to, gdy x jest pod pierwiastkiem, wtedy pisze się, że x jest większe od zera i zwyczajnie rozwiązuje. Zaś trzecia ewentualność jest połączeniem dwóch wcześniejszych.
Właśnie w momencie, kiedy rozwiązaliśmy dwa przykłady, o omówieniu całej tej kwestii, i gdy na prośbę absolwenta do tablicy miała przyjść koleżanka i skończyła pisać przykład, wtedy właśnie zaszła konieczność zarządzenia przymusowej przerwy.
Dlaczego? O jaką przerwę chodzi?
Już wyjaśniam.
Jest godzina 17:25. W Sali siedzi siedmiu uczniów, dwie osoby stoją przy tablicy. Jedna z nich przy użyciu białego pyłku w postaci stałej stara się napisać coś sensownego na ciemnej powierzchni. Wszystkich przechodzi dreszcz i doświadczają zdziwienia, kiedy naglę względną ciszę, przerywa wzmacniający się dźwięk. Wszystkie osoby wychodzą skutecznie wywabione w chłodne popołudnie na boisko szkolne przez nieustępliwie i intensywnie wyjący w całym budynku alarm przeciwpożarowy. Stały tam przez około 10 minut, aż w końcu wróciły do środka opuszczonej chwile wcześniej szkoły. Mimo powrotu uczniów, alarm, wydobywając z siebie stałe, choć głośne dźwięki, nadal informował o zagrożeniu potencjalnym żywiołem. Wszyscy uczniowie, wcześniej przebywający na korepetycjach z matematyki wyglądali na rozkojarzonych, więc wkrótce zajęcia te dobiegły końca, choć mogłyby trwać jeszcze dłużej. Pewnie, gdyby tak było, to wiele osób nie pogniewałoby się za to zbytnio, lecz nadal wyjący alarm nie pozwalał skupić się dostatecznie. Uczniowie zatem porozchodzili się do swoich domów, lub tak jak miało to miejsce w rzeczywistości u większości zebranych do pokojów w internacie.
Wiecie, co było najlepsze w tym wszystkim? Najlepszy był powód.
Od początku Września w szkole trwa remont jednego z trzech budynków. Okazało się, że owe czujniki zareagowały, ponieważ osadził się na nich pył. Pył powstał w wyniku prac remontowych, a urządzenia błędnie interpretując ten osad jako dym pożarowy włączyły się i przerwały wszelkie aktualnie odbywające się czynności.
Ciekawie, nie?
Na dodatek później jakaś pani mierzyła czas, od momentu rozpoczęcia alarmu do jego wyłączenia. Efekt końcowy tego przedsięwzięcia? Owy alarm wył przez 30 minut.
Tak więc, morał z tego wywodu jest następujący: nigdy nie wiecie co przyniesie wam dzień. W jednej chwili siedzicie na lekcjach, a w drugiej wychodzicie, bo jakiemuś wariującemu alarmowi się przypomniało, że funkcjonuje i postanowił wam uprzyjemnić życie. Wychodzicie, więc, aby przez następnych dziesięć, piętnaście minut wysłuchiwać jego protestów i informowania o domniemanym niebezpieczeństwie.
Przyjemne popołudnie.
Oby nigdy więcej temu podobnych chwil w czasie najbliższych sześciu miesięcy.
Pozdrawiam
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki

Nawet normalna podróż z nietypowym, a napewno nieprzewidzianym powrotem.

Witajcie
Ode mnie krótka informacja na temat dzisiejszego powrotu do szkoły w Bydgoszczy z weekendu w domu na terenie Gdyni.
Tym razem wracałam z koleżanką, z którą już właściwie nie raz jechałam. Chyba już o niej wspominałam przy okazji wpisu na temat braku podróży bez przygód. W każdym razie jechałam z koleżanką pociągiem docelowo w kierunku Katowic. Wszystko OK. siedzimy obok siebie w wagonie bezprzedziałowym, trochę gadamy, to nic, że jedna osoba przegapiła lub przespała swoją stację, bo zamiast wysiąść w Gdańsku głównym zrobiła to w Czczenie, czyli jakieś dobre trzydzieści minut później. Jest 15:15, co oznacza, że za sześć minut pociąg planowo miał zatrzymać się w Bydgoszczy, wcześniej, przy kontroli biletów, zapytałyśmy się konduktora, czy pociąg jedzie planowo, odpowiedział, ze tak, więc zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Wiecie, lepiej szybciej się ogarnąć, poczekać chwilę, niż później na przysłowiowego wariata. Poszłyśmy stanąć przy drzwiach i co?
Pociąg stanął. Bynajmniej, nie była to stacja. Stanął w lesie parędziesiąt metrów od stacji. Czemu? Najpierw myślałyśmy, że stanął z powodu przepuszczenia jednego z pociągów, bo zawszę to robił, ale to przypuszczenie okazało się być nie do końca prawdziwe. W jego myśl, po jednorazowym przepuszczeniu, nasza maszyna powinna normalnie ruszyć, lecz tak się nie stało. Czekaliśmy jeszcze przez pięć minut i dopiero po przejeździe drugiego pociągu ruszyliśmy. Trochę dziwne, zważywszy, że wcześniej, jeśli stał, to jak już mówiłam, na jednorazowe przepuszczenie, a nie na dłuższe.
Wysiadłyśmy. Koleżanka poszła prędzej, bo chciała zakupić jeszcze bilet na jutro, a ja poszłam swoim tempem i poczekałam na nią przy kasach. Naglę słyszę jakiś męski głos, który po chwili wydał mi się znajomy i przez dziesięć minut nie mogłam go utożsamić z żadną ze znanych mi osób. Wiedziałam, że to osoba ze szkoły, bo ona mnie poznała, a po za tym ja zidentyfikowałam jej głos właśnie ze szkołą. W końcu okazało się, że ten głos należał do włefisty. Dowiedziałam się, że czeka on na swoją żonę, która nawiasem mówiąc również jechała z Gdyni, lecz pociągiem ciut późniejszym. Kiedy ów Pan dowiedział się, że jedziemy do szkoły, zaoferował nam podróż samochodem. I tak oto zmieniłyśmy autobus na samochód. Trzeba umieć się ustawić. Hehe. Tak, zamiast trzydziestu minut od dworca do szkoły, miałyśmy z dziesięć, maksymalnie piętnaście minut podróży.
Ciekawa odmienność. Nie ma to jak zostać podwiezionym do szkoły przez nauczyciela, na dodatek przez takiego, z którym widzi się następnego dnia. Swoją drogą, ciekawe, co przyniesie podróż w najbliższy Piątek? Może będzie wyjątkiem od reguły i minie spokojnie, wręcz nudno, tak jak ta ostatnia, w sensie ta z 17.11.Br.
Pozdrawiam
Magda

Kategorie
codzienna szarość, czyli życie zwykłej nastolatki Kula się toczy, czyli kilka słów o bowlingu. Małe sukcesy Okazjonalnie

Mój weekendowy sukces.

Witajcie
Ode mnie znów na sportowo. Tym razem nie moje własne słowa, a krótki artykuł. Miłej lektury.

Rataj przerwała pucharową hegemonię Rzepy

O sporą niespodziankę postarała się niewidoma Magdalena Rataj, wychowanka bydgsokiego Braille'a, która po raz
pierwszy w swojej krótkiej 2-letniej karierze triumfowała
w bowlingowym Pucharze Polski. Tym samym przerwała 4-letnią hegemonię absolwentki "Louisa" Karoliny Rzepy.
W piątej edycji Pucharu Polski i ogólnopolskim turnieju Stowarzyszenia Cross rozegranym w dniach 26-27 października w łódzkiej kręgielni Sky Bowling wystąpiły dwie nasze wychowanki: Katarzyna Świątek i Magdalena Rataj oraz absolwentka Karolina Rzepa. Wszystkie reprezentowały barwy KSN Łuczniczka Bydgoszcz i rywalizowały w kategorii B1 (niewidomi).
W turnieju ogólnopolskim, gdzie do klasyfikacji było zaliczanych 6 gier zwyciężyła aktualna mistrzyni kraju Rzepa z rezultatem 645 pkt, zaś drugie zajęła Świątek z bardzo dobrym wynikiem – 620 pkt. Trzecie miejsce na podium przypadło Rataj – 521 pkt, która czwartą w klasyfikacji Grażynę Krysiak z Karolinki Chorzów wyprzedziła o 28 pkt.
Te cztery zawodniczki awansowały do półfinałowych pojedynków o Puchar Polski. W nich doszło do niespodzianek albowiem Rataj pokonała Rzepę, zaś Krysiak Świątek. W finale Rataj, aktualna wicemistrzyni kraju okazała się lepsza od Krysiak i po raz pierwszy zdobyła Puchar Polski. Trzecie miejsce przypadło Rzepie po wygranej ze Świątek. Asystentem bydgoskich zawodniczek był Kazimierz Fiut, wychowawca internatu.
– Gratuluję Magdzie sukcesu, cieszę się, że klubowe koleżanki osiągają coraz lepsze rezultaty i mocno mnie naciskają. Co do mojego słabszego wyniku w pucharowych zmaganiach, to efekt eksperymentu z usztywniaczem na nadgarstek. Ręka w pewnym momencie odmówiła posłuszeństwa i kilka rzutów było nieudanych, co przełożyło się na słabszy rezultat – wyjaśniła Karolina pucharową porażkę .
– Żadna z nas nie wraca z pustymi rękami. Każda ma swój puchar, a Magda nawet dwa. To sprawia, że jesteśmy usatysfakcjonowane i zmobilizowane do dalszych treningów by osiągać coraz lepsze rezultaty – dodała Katarzyna.

Mocni w województwie
Tydzień wcześniej w III mistrzostwach województwa kujawsko – pomorskiego organizowanych przez KSN Łuczniczka rozegranych w bydgoskiej kręgielni Broadway na podium stanęła piątka wychowanków i absolwentów Ośrodka Braiile'a. W kategorii B1 kobiet zwyciężyła Karolina Rzepa przed Magdaleną Rataj, w B2 na 3 pozycji uplasowała się absolwentka Magdalena Chełmicka, zaś w B3 mężczyzn triumfował Przemysław Borkowski przed Bartoszem Katafiaszem.

Tyle z artykułu. Tak prezentują się moje ostatnie sportowe osiągnięcia. Na razie odpoczywam i przygotowuje się do matury, na chwile obecną próbnej, ale jednak.
Pozdrawiam
Magda

EltenLink